Rozdział 3

~Alicia~
To nigdy się nie wydarzyło, powtarzałam sobie. Nie całowałam się z Harrym przez pięć minut i, co najważniejsze, nie podobało mi się to. Gdy tylko Harry wyszedł, poprawiłam błyszczyk i sukienkę, która wyglądała na pogniecioną. Ciekawe dlaczego?, pomyślałam. Szybko wyszłam z pokoju i wpadłam na mojego chłopaka, Nicka. 
- Cześć kochanie. - przywitał mnie - Wszystko dobrze?
- Tak. - skłamałam przez zęby, starając się ukryć poczucie winy - Jestem zmęczona, to wszystko. Bycie panienką do pomocy pannie młodej nie jest łatwe.
Odwróciłam się od jego uważnego spojrzenia i ruszyłam przed siebie, przełykając obawy. Nick dogonił mnie, a w tym samym czasie zawołał mnie mój tata. Poszłam do niego z Nickiem na ogonie.
- Nick. - mój tata krótko przywitał Nicka. Jego oczy wpatrywały się w moje, dlatego posłałam mu zakłopotany uśmiech. 
Tata nienawidził Nicka, zawsze mówił mi, że ten skrzywdzi mnie lub ucieknie z naszymi pieniędzmi. A gdy to zrobi, całkowicie zerwie ze mną kontakt. Jak dla mnie, tata był po prostu przesadnym panikarzem. Ja, jak to ja, nigdy go nie słuchałam i czasem się za to nienawidziłam. 
- Zatańczymy? - spytał tata, ignorując Nicka. Przewróciłam oczami i położyłam dłoń na dłoni ojca, po czym ruszyliśmy na parkiet, gdzie mój brat i Liberty tańczyli razem z innymi gośćmi - Wyglądasz ładnie. - skomplementował mnie tata - Wyglądasz dokładnie jak twoja mama.
Usłyszenie komplementu z ust zaciekłego Gage Travie jest bardzo rzadkie; i znaczyło również, że miał coś w planach. Moja mama i ja nie wyglądałyśmy ani trochę podobnie. Ja miałam czarne włosy, a moja mama blond, tak samo jak ja miałam niebieskie oczy, a mama brązowe. Ale i tak miło było usłyszeć taki komplement.
- Liberty dobrze mnie ubiera. - uśmiechnęłam się do niego, podczas tańca poruszając się w przód i tył.
Miałam na sobie zieloną, satynową sukienkę do samej ziemi, a ramiączka były przymocowane dwoma klamrami. Na nogach miałam delikatne, srebrne buty na 7 centymetrowych obcasach. Liberty nalegała, by zrobić moje włosy. 15 minut zajęło jej zakręcanie i przypinanie długich, mocno kręconych loków w prostą fryzurę, której ja sama nigdy nie byłabym w stanie zrobić. Była o 4 lata starsza ode mnie, ale była bardzo opiekuńcza, delikatna i jedyna w swoim rodzaju, przez co przypominała mi moją mamę. 
- Skończyłam. - mruknęła Liberty kiedy skończyła i pędzelkiem połaskotała mój nos - Idealnie.
Bardzo trudno było jej nie lubić.
Kiedy ja i tata tańczyliśmy, pojawił się jeden z fotografów. Przysunęliśmy się bliżej i uśmiechnęliśmy się, a gdy oślepił nas błysk flesza wróciliśmy do wcześniejszej odległości. Wyglądem wdałam się w tatę. Miał szeroką klatkę piersiową, krótkie nogi i czarne oczy; z włosami tak gęstymi, że nie widać było jego głowy. To wszystko, jak i jego niemiecki podbródek sprawiało, że był dobrze wyglądającym mężczyzną, mogłam nawet powiedzieć, że jest przystojny.
- Jedziemy z Nickiem do Nowego Jorku. - powiedziałam. Lecieliśmy klasą ekonomiczną, nawet jeśli miałam dwa bilety pierwszej klasy zapłacone kartą kredytową taty. 
- Nie mogę się doczekać. - odpowiedział tata, mało zainteresowany - Pozdrów ode mnie Tima.
Tim był moim trenerem w tańcu i jechaliśmy na trasę do Nowego Jorku, dlatego brałam ze sobą Nicka, ponieważ jego marzeniem było zobaczyć Nowy Jork. Chcąc być dobrą dziewczyną i przyjaciółką, zaprosiłam go, a on szczęśliwy się zgodził.
- Zanim wyjedziemy, Nick chciałby z tobą porozmawiać. - kontynuowałam.
- Nie mogę się doczekać.
- Bądź dla niego miły. - powiedziałam surowo.
- Nieraz nie jestem niemiły bez powodu. To dobry sposób by odkryć, jaka jest druga osoba.
- Tato. - zaśmiałam się - Przez ciebie brzmi to tak, jakbym miała za niego wyjść. Mam jeszcze czas. - ojciec spojrzał mi w oczy.
- Nick będzie chciał cię kiedyś poślubić; będzie chciał dostać pieniądze, które odziedziczysz. 
- Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że ktoś naprawdę mnie kocha, a nie tylko te twoje cholerne pieniądze?
- Kochanie. - zaczął ojciec ze spokojem w głosie - Masz tylko osiemnaście lat, zapomnij o szukaniu miłości. Dziewczyny w twoim wieku powinny mieć niezliczoną ilość randek i powinny się na nie wymykać. 
- No cóż, ja taka nie jestem. - odpaliłam.
- Skoro już zdecydowałaś, to nie pytaj mnie o zdanie. - kontynuował - Dokonuj własnych decyzji i licz się z konsekwencjami. Twój brat nie pytał co myślę o jego ślubie z Liberty.
- No pewnie, że nie. Zrobiłeś wszystko co mogłeś, by ich do siebie zbliżyć. Wszyscy wiedzą, że jesteś zwariowany na jej punkcie. - zszokowana przez moją zazdrość szybko mówiłam dalej - Nie możemy zrobić tego w normalny sposób? Przyprowadzę mojego chłopaka do domu, będziesz udawał, że go lubisz i będę żyła dalej, a gdy złamie mi serce będę płakała, po czym wyleczę serce kubkiem lodów i będę marudziła braciom. - uśmiechnęłam się - I będę żyła dalej, a potem pójdę na studia i zadzwonię do ciebie w wakacje. 
- Nie będziesz z nim szczęśliwa.
- Skąd wiesz, nigdy nie spędzasz z nim nawet godziny. - odpowiedziałam z wyrzutem.
- Byłem w pobliżu wystarczająco długo by zauważyć, jakie ma zamiary.
Nie podnosiliśmy głosów, jednak mieliśmy ostre spojrzenia. Nie wiedziałam, że ktoś zauważy naszą kłótnię. Walczyłam o spokój i nadal poruszałam nogami w rytm muzyki.
- Każdy chłopak, którego wybiorę nie będzie wystarczająco dobry, póki ty go nie wybierzesz… - myślałam, że to wystarczy, by wkurzyć mojego tatę.
- Jeśli będziesz kontynuować, odetnę ci kasę.
- Dzięki tato. - odsunęłam się, ze sztucznym uśmiechem wymalowanym na twarzy - Jesteś najlepszy.
Odeszłam od niego, bardzo zła. Jak mógł mówić coś takiego do swojej córki? Odetnie mnie od kasy? Nigdy nie myślałam, że mój ojciec posunie się do czegoś takiego, by rozdzielić mnie i Nicka. Dobrze, pomyślałam sama do siebie, nigdy nie chciałam jego pieniędzy. Będę zarabiała jak każdy normalny człowiek, by być bogatą. Wzięłam jakiś napój gazowany i wypiłam go do dna, starając się uspokoić. Później będę użerać się ze swoim ojcem, ale w tej chwili czułam się strasznie winna. Wiedziałam, że nigdy nie powiem Nickowi o moim wypadku z Harry’m Styles’em, ale jeśli mam być szczera, Harry całuje o wiele lepiej niż Nick. I kiedy Harry powiedział jak dobrze mu było, czułam falę przyjemności. Wyszłam z namiotu, a moja twarz zbladła. Oparty o filar niedaleko stał Harry Styles, z założonymi rękami, śmiał się. Wyglądał seksownie i beztrosko. Nagle, jego wzrok złapał mój i ukazał mi swoje białe zęby. 
- Alicia! - zawołała mnie Liberty. Zdziwiona rozejrzałam się i dopiero zorientowałam się, że Harry i Liberty rozmawiali ze sobą. Moja szwagierka znała Harry’ego Stylesa? Ku mojemu zdziwieniu, Liberty nie wpatrywała się w niego ze złością czy trwogą, ale z szerokim uśmiechem. Zatrzymała się i objęła brzuch ramionami - Kucyk jako prezent ślubny?
- Hope go lubiła, kiedy byliśmy jeźdżić. - lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Jego akcent był trochę twardszy, w przeciwieństwie do mojego. Mój miał nutkę amerykańsko-brytyjskiego - Zdałem sobie sprawę, że ty masz już wszystko, więc kupiłem coś małego dla twojej siostry.
Hope była 9-letnią siostrą Liberty. Liberty praktycznie wychowywała ją sama; jej mama zawsze była w domu, cierpiała z bólu, a potem umarła. Kochałam Hope; była młodszą siostrą, której nigdy nie miałam. Od kiedy moja mama umarła gdy miałam 6 lat, byłam wychowywana przez chłopaków i strasznie za nią tęskniłam, ale nic nie mogłam z tym zrobić.
- Czy wiesz, ile będzie kosztowało utrzymanie tego ‘czegoś małego’? - spytała gorączkowo Liberty. Harry wzruszył ramionami.
- Mogę go oddać, jeśli tego chcesz. - jego uśmiech stał się szyderczy, gdy spojrzał na mnie. Zielone oczy błyszczały dziką propozycją. Z pewnością nie chciałabym znowu być z nim sama, pomyślałam. Ale głęboko w sobie pragnęłam jednak, by znowu być z nim na osobności. Przygryzłam dolną wargę i opuściłam wzrok, uśmiechając się.
- Alicia - Liberty wyciągnęła mnie z zamyślenia - Poznałaś już Harry’ego Styles’a?
- Oh tak, poznaliśmy się. - Harry uśmiechnął się pokazując dołeczki, co nie wyglądało niewinnie.
- Tak. - powiedziałam prosto i uśmiechnęłam się do Harry’ego - Miło znowu ciebie widzieć.
- Mi też bardzo miło znowu ciebie widzieć. - oczy chłopaka rozbłysły w rozbawieniu.
- Ja i Harry znamy się już od jakiegoś czasu. - zaczęła Liberty tak, jakby Harry nie był wrogiem naszej rodziny - Jest bardzo miłym znajomym, oraz bardzo uwodzicielskim. - przyznała, wpatrzona w Harry’ego - Ona jest zajęta, więc nie próbuj na niej swoich gierek.
Harry zaśmiał się i uśmiechnął się do Liberty, po czym do mnie.
- Postaram się tego nie robić. - mrugnął, przez co Liberty wybuchnęła śmiechem. 
Nie wiem, o czym później rozmawiali, ale byłam pewna, że jego zielone, pełne pożądania tęczówki skierowane były na mnie, przez co wszystko mnie paliło.

1 komentarz: