~Alicia~
Szybko próbowałam znaleźć wyjście z klubu, ale tańczące ciała mi to utrudniały.
- Hej, skarbie. - spojrzałam w górę i zobaczyłam dziewczynę z czerwonymi włosami uśmiechającą się do mnie.
- Jeśli nie masz penisa, odpierdol się ode mnie. - wyrzuciłam z siebie, po czym odepchnęłam ją z drogi. Kołyszące się w rytm muzyki ciała wydawały się mnie omdlewać i miałam ochotę zwymiotować, szybko potrzebowałam świeżego powietrza. Znalazłam wyjście i popchnęłam drzwi, które uderzyły w ochroniarza.
- Przepraszam. - wymamrotałam i szybko odeszłam. Mocno zaciągnęłam się zimnym powietrzem Nowego Jorku i powoli wypuściłam je nosem. Moja głowa pulsowała, nadal widziałam podwójnie. Czknęłam, opierając dłonie na kolanach. Nagle zauważyłam, że dyszę i odwróciłam się, po czym zauważyłam Harry’ego idącego w moim kierunku. Odwróciłam się ponownie i zamknęłam oczy; nie chciałam widzieć jego twarzy. Trzymałam powieki zamknięte przez kilka sekund i gdy je otworzyłam zobaczyłam trampki z Nike. Moje oczy powędrowały do góry na Harry’ego wpatrzonego we mnie.
- Dobrze? - spytał, jego głos był szorstki i ochrypły. To było takie gorące, że od razu zaczęło mnie palić od środka, niedobrze. Wyprostowałam plecy i pokiwałam głową.
- Dobrze.
- Pozwól, że zawiozę cię do domu. - powiedział i ruszył w kierunku swojego auta. Szłam za nim, nie miałam wyboru i do tego nie chciałam jechać taksówką, Nick by się dowiedział i znowu zostałabym pobita. Złapałam bluzę i założyłam ją wpatrując się, jak Harry odpala auto.
- Harry? - spytałam - Jesteś pijany, nie powinieneś prowadzić. - Harry głośno zachichotał i wyjechał z miejsca parkingowego.
- Niewiele. - spojrzał mi w oczy - Nie zabiję cię… Na razie. - mrugnął do mnie i wrzucił bieg. Opadłam na białą skórę i położyłam dłoń na oparciu.
- Uważaj. - ostrzegłam go. Harry ponownie się zaśmiał i jechał, jakby alkohol ani trochę na niego nie działał. A zaraz obok ja, skręcająca się z bólu brzucha.
Oblizałam wargi, które smakowały alkoholem i miętą, tak samo jak Harry’ego. Uśmiechnęłam się lekko. Nawet jeśli nieodpowiednie było takie obściskiwanie się z nim to i tak to lubiłam, co mnie przerażało. Teraz musiałam myśleć o jakiejś wymówce dla Nicka, chociaż w sumie i tak nie będzie mnie słuchał. Nagle poczułam strach, co Nick teraz ze mną zrobi? Spojrzałam przez okno, nie interesując się tym, co Harry do mnie mówi. Zamknęłam oczy i po kilku minutach otworzyłam je zaalarmowana. Coś było nie tak.
Uniosłam głowę z dłoni i zauważyłam, że Harry stoi przed autem i świecą niebiesko czerwone światła. Kurwa. Policja tu była i Harry wyglądał, jakby negocjował z policjantem. Ten spojrzał na mnie i znowu na Harry’ego, po czym poszedł do swojego samochodu, po chwili wracając z jakąś czarną rzeczą. Harry naciągnął powietrza, po czym wziął ją do buzi. Szczęka mi opadła gdy zobaczyłam, że czerwone światełko świeci. To oznaczało, że ilość alkoholu w jego krwi była wielka, bardzo wielka. Zawoził mnie do domu z 2.3 promilami alkoholu? Zwariował?
Policjant skierował wzrok na mnie i Harry rzucił mi niepewne spojrzenie. Oficer podszedł od mojej strony, po czym otworzył drzwi.
- Do buzi. - powiedział.
Zawahałam się zastanawiając, jaka ilość ludzi miała to już w ustach. Zadrżałam, ale przypomniałam sobie, że Harry miał to przed chwią w ustach, a i tak już wymieniałam z nim ślinę, więc to nic takiego. Otworzyłam usta, a policjant wsadził mi do nich przedmiot. Czerwone liczby zaczęły się zmieniać i przerażona patrzyłam, jak poziom alkoholu w mojej krwi wynosi tyle samo, co u Harry’ego. Policjant zabrał urządzenie, a ja wytarłam usta o rękaw bluzy.
Rzuciłam Harry’emu ostrożne spojrzenie, ale on wyglądał na zdeterminowanego. Wtedy policjant mnie do siebie zawołał, po chwili stałam ramię w ramię z Harrym. Wpatrywałam się w ziemię, już nie żyłam. To będzie gorsze od śmierci.
- Wasza dwójka idzie ze mną. - powiedział oficer.
- Sł… - przerwałam, gdy Harry delikatnie wepchnął mnie na tylne siedzenie radiowozu. Sam też wsiadł, zamykając za sobą drzwi. Wpatrywałam się w niego - A twój samochód? - spytałam.
- Cicho. - powiedział i oparł się o siedzenie, pocierając twarz dłońmi. Nie przestawałam się w niego wpatrywać, gdy on wreszcie na mnie zerknął i usiadł - Słuchaj… - zaczął - Nic się nie stanie. - zapewnił mnie.
- Skąd wiesz? - spytałam go przestraszona - Jesteśmy w radiowozie! - krzyknęłam w ściszonym tonie.
- Nie jesteśmy aresztowani, okej… - powiedział Harry z irytacją - Po prostu tu posiedzimy, nic więcej. Powiedziałem im, by zadzwonili do mojego menadżera i wtedy wszystko będzie dobrze.
- Już nie żyję. - jęknęłam i oparłam się o siedzenie.
- Myślałem, że jesteś buntowniczką. - powiedział rozbawiony Harry.
- Zamknij się. - odpowiedziałam i wpatrywałam się przez zablokowaną szybę.
- Przynajmniej nie mamy kajdanek. - oparł się wygodniej i odwrócił głowę w moim kierunku, uśmiechając się - Będzie dobrze. - zapewnił mnie - Obiecuję.
Nie odpowiedziałam, gdy policjant odpalił auto. Nigdy nie byłam w takiej celi i to nie było dobre uczucie. Panikowałam, naprawdę czułam się jak więzień. Chodziłam po niej i Harry wpatrywał się we mnie, jego oczy śledziły moją osobę.
- Uspokój się. - zaczął mnie uspokajać po tysiąc razy.
- Nie mogę się uspokoić! - odpowiedziałam zawzięcie - Już nie żyję, Nick wybije ze mnie takie pomysły.
- Wybije? - spytał Harry, a ja ugryzłam się w język. O kurwa.
- To nic takiego. - skłamałam i skupiłam wzrok na czymś innym, by nie patrzeć w zielone oczy Harry’ego - Ja tylko…
- To dlatego twoje usta są takie pokaleczone? - spytał, wpatrzony we mnie. Jego tęczówki wydawały się świecić ze złości - Pobił cię, Alicia?
- Co? - zakrztuciłam się - Nie, oczywiście, że nie!
- Alicia. - ostrożnie powiedział Harry, a mi zaschło w ustach - Powiedz mi.
- Nie. - starając się uciec przed jego intensywnym spojrzeniem, wyjrzałam przez kraty - On mnie kocha. - skłamałam, sycząc przez zęby.
- By pokazać ci miłość bije cię? - odwróciłam się i zobaczyłam Harry’ego przed sobą - Kiedy zobaczyłem cię w Hooters wyglądałaś jak wrak.
- Dzięki. - wymamrotałam, po czym opuściłam wzrok.
- Powiedz mi coś. - powiedział Harry, a ja pytająco na niego spojrzałam - Czy Nick jest dobry?
- Dobry? - spytałam niepewnie.
- W łóżku. - Harry przewrócił oczami i zaśmiał się - Robi ci dobrze?
- To temat, na który wolałabym nie rozmawiać. - zaczerwieniłam się.
- Co znaczy, że nie jest dobry.
- Nigdy tego nie powiedziałam. - zaczęłam go bronić.
- Nie musisz, twoja mina mówi wszystko. - Harry zachichotał i złapał mój policzek, wpatrzony w moje oczy. Jego były piękne, tęczówki czarno-zielone. Odsunęłam twarz od jego dłoni i ciężko odetchnęłam. To było zawstydzające rozmawiać z nim o moim smutnym życiu seksualnym.
Harry odsunął się ode mnie i usiadł na ławce, po czym ruchem pokazał mi, bym podeszła. Zrobiłam to i usiadłam obok niego. Obrócił ciało w moim kierunku i uśmiechnął się. Nawet najmniejszy uśmiech sprawiał, że jego dołeczki były widoczne.
- Zerwaliście, prawda? - spytał z łobuzerskim uśmiechem.
- Dlaczego? - spytałam.
- Ponieważ chcę zawrzeć z tobą umowę. - powiedział i złączył palce, po czym spojrzał na mnie z niewinnymi oczami, jednak jego uśmieszek zdradzał wszystko.
- No dobrze. - pokiwałam głową - Niech usłyszę.
- Okej. - powiedział i przysunął się bliżej - Co, jeśli, no wiesz, nauczę cię sztuki uwodzenia? - moja szczęka niemal opadła, jednak szybko się pozbierałam.
- Żartujesz sobie ze mnie, prawda?
- Nie. - zaśmiał się, po czym jego twarz stała się poważna - Jestem śmiertelnie poważny. Słuchaj, naprawdę cię lubię i już ci to mówiłem, no i cóż… - Harry wzruszył ramionami - Chcę ci pokazać parę rzeczy, wygrana jest po obu stronach.
Mój słuch musiał mnie zawodzić, ponieważ oto ja, w celi z Harry’m Stylesem proponującym mi naukę “sztuki uwodzenia”.
- Okej, więc chcesz nauczyć mnie seksu? - spytałam niepewnie.
- Jeśli chcesz to ująć w taki sposób, to jasne. - Harry uśmiechnął się szeroko - Z chęcią ciebie nauczę. - przysunął się jeszcze bliżej - To nie jest zły pomysł, z chęcią chciałbym przetestować twoje ciało. - wychrypiał Harry.
- Okej. - odsunęłam się - Jesteś pijany i totalnie zepsuty, więc po prostu gadasz głupoty.
- Kochanie, ty jesteś zepsuta, nie ja. - pokazał na mnie - Gdybyśmy nie zostali zatrzymani przez policję, mógłbym cię zawieźć do domu w całości, przysięgam. - głośno przełknęłam ślinę.
- Mówisz bez sensu.
Przestań temu zaprzeczać, aniele. - powiedział Harry swoim ochrypłym, szorstkim głosem - Wiem, że się zgodzisz. Będziemy mieli kilka lekcji tutaj w NY, a resztę w Londynie, twój chłopak nawet nie musi wiedzieć.
Przynajmniej nie mówił o Nicku bijącym mnie, ale chciałam się komuś wygadać. Jednak gdybym powiedziała o tym tacie, usłyszałabym przemowę “A nie mówiłem?”. Nagle drzwi celi się otworzyły, a my obydwoje wstaliśmy.
- Jesteście wolni. - powiedział policjant, który nas zabrał. Harry pokiwał głową i przeszedł obok niego, jednak ten go zatrzymał - Żadnego picia i jeżdżenia. - dodał surowo - Tym razem masz szczęście. - spojrzał na mnie - I ty też, młoda damo.
- Tak, proszę pana. - przytaknęliśmy zgodnie. Oficer szorstko pokiwał głową i pokazał, byśmy wyszli. Wtedy podszedł do nas jakiś wielki, masywny mężczyzna.
- Harry. - powiedział i nie wyglądał na zbyt zadowolonego - Masz wielkie kłopoty, kolego?
Harry spojrzał na mnie spod loków i uśmiechnął się łobuzersko. Opuściłam wzrok i zaczerwieniłam się, przygryzając dolną wargę, by powstrzymać uśmiech. Tak naprawdę podobał mi się fakt, że Harry chciał mnie uczyć, wiele kobiet chciałoby zająć moje miejsce.
- Jestem Paul. - powiedział mężczyzna sprawiając, że na niego spojrzałam - Zawiozę cię do domu, dobrze?
Wyszliśmy z Harrym z samochodu policyjnego i zauważyłam godzinę, była 1:15. Świetnie, doskonale, niesamowicie. Usiadłam na tyle Range Rover’a, Harry usiadł na miejscu pasażera, a Paul prowadził. Brzuch zaczął mnie boleć i czułam, jak moje dziąsła drętwieją, coś, co dzieje się, gdy jestem przestraszona lub zdenerwowana. Modliłam się, by Nick jeszcze spał i cicho westchnęłam. Byłam zmęczona i chciałam spać. Ale wtedy uderzyła mnie pewna myśl, gdzie zawoził mnie Paul?
- Wiesz, gdzie się zatrzymuję? - spytałam zaniepokojona.
- Spokojnie. - odezwał się Harry - Zatrzymałaś się w Hiltonie.
- Skąd wiesz? - to było dziwne, skąd wiedział? Śledził mnie?
- Nie martw się, Alicia, jesteś Travie, jestem pewien, że się tam zatrzymujesz. - odpowiedział i spojrzał na moje odbiciu w lusterku samochodu. Wyglądał na zmęczonego, ale nadal był bardzo przystojny. Uśmiechnął się do mnie i wtedy samochód się zatrzymał. Odwróciłam wzrok i zauważyłam hotel Hilton. Droga była krótka. Harry wysiadł i otworzył drzwi, bym mogła wysiąść.
- Dziękuję Paul i dobrej nocy. - pożegnałam się grzecznie, a ten się uśmiechnął
- Dobrej nocy. - odpowiedział. Harry odprowadził mnie do drzwi wejściowych i odwrócił się do mnie twarzą.
- Pomyśl o tym. - powiedział Harry i uśmiechnął się - Ponieważ nie chcę stracić szansy z tobą. - po tych słowach odwrócił się, jednak od razu zatrzymał. Harry okręcił się przodem do mnie, pochylił się i musnął mój policzek - Dobranoc, Alicia. - wyszeptał, po czym odszedł.
Szybko próbowałam znaleźć wyjście z klubu, ale tańczące ciała mi to utrudniały.
- Hej, skarbie. - spojrzałam w górę i zobaczyłam dziewczynę z czerwonymi włosami uśmiechającą się do mnie.
- Jeśli nie masz penisa, odpierdol się ode mnie. - wyrzuciłam z siebie, po czym odepchnęłam ją z drogi. Kołyszące się w rytm muzyki ciała wydawały się mnie omdlewać i miałam ochotę zwymiotować, szybko potrzebowałam świeżego powietrza. Znalazłam wyjście i popchnęłam drzwi, które uderzyły w ochroniarza.
- Przepraszam. - wymamrotałam i szybko odeszłam. Mocno zaciągnęłam się zimnym powietrzem Nowego Jorku i powoli wypuściłam je nosem. Moja głowa pulsowała, nadal widziałam podwójnie. Czknęłam, opierając dłonie na kolanach. Nagle zauważyłam, że dyszę i odwróciłam się, po czym zauważyłam Harry’ego idącego w moim kierunku. Odwróciłam się ponownie i zamknęłam oczy; nie chciałam widzieć jego twarzy. Trzymałam powieki zamknięte przez kilka sekund i gdy je otworzyłam zobaczyłam trampki z Nike. Moje oczy powędrowały do góry na Harry’ego wpatrzonego we mnie.
- Dobrze? - spytał, jego głos był szorstki i ochrypły. To było takie gorące, że od razu zaczęło mnie palić od środka, niedobrze. Wyprostowałam plecy i pokiwałam głową.
- Dobrze.
- Pozwól, że zawiozę cię do domu. - powiedział i ruszył w kierunku swojego auta. Szłam za nim, nie miałam wyboru i do tego nie chciałam jechać taksówką, Nick by się dowiedział i znowu zostałabym pobita. Złapałam bluzę i założyłam ją wpatrując się, jak Harry odpala auto.
- Harry? - spytałam - Jesteś pijany, nie powinieneś prowadzić. - Harry głośno zachichotał i wyjechał z miejsca parkingowego.
- Niewiele. - spojrzał mi w oczy - Nie zabiję cię… Na razie. - mrugnął do mnie i wrzucił bieg. Opadłam na białą skórę i położyłam dłoń na oparciu.
- Uważaj. - ostrzegłam go. Harry ponownie się zaśmiał i jechał, jakby alkohol ani trochę na niego nie działał. A zaraz obok ja, skręcająca się z bólu brzucha.
Oblizałam wargi, które smakowały alkoholem i miętą, tak samo jak Harry’ego. Uśmiechnęłam się lekko. Nawet jeśli nieodpowiednie było takie obściskiwanie się z nim to i tak to lubiłam, co mnie przerażało. Teraz musiałam myśleć o jakiejś wymówce dla Nicka, chociaż w sumie i tak nie będzie mnie słuchał. Nagle poczułam strach, co Nick teraz ze mną zrobi? Spojrzałam przez okno, nie interesując się tym, co Harry do mnie mówi. Zamknęłam oczy i po kilku minutach otworzyłam je zaalarmowana. Coś było nie tak.
Uniosłam głowę z dłoni i zauważyłam, że Harry stoi przed autem i świecą niebiesko czerwone światła. Kurwa. Policja tu była i Harry wyglądał, jakby negocjował z policjantem. Ten spojrzał na mnie i znowu na Harry’ego, po czym poszedł do swojego samochodu, po chwili wracając z jakąś czarną rzeczą. Harry naciągnął powietrza, po czym wziął ją do buzi. Szczęka mi opadła gdy zobaczyłam, że czerwone światełko świeci. To oznaczało, że ilość alkoholu w jego krwi była wielka, bardzo wielka. Zawoził mnie do domu z 2.3 promilami alkoholu? Zwariował?
Policjant skierował wzrok na mnie i Harry rzucił mi niepewne spojrzenie. Oficer podszedł od mojej strony, po czym otworzył drzwi.
- Do buzi. - powiedział.
Zawahałam się zastanawiając, jaka ilość ludzi miała to już w ustach. Zadrżałam, ale przypomniałam sobie, że Harry miał to przed chwią w ustach, a i tak już wymieniałam z nim ślinę, więc to nic takiego. Otworzyłam usta, a policjant wsadził mi do nich przedmiot. Czerwone liczby zaczęły się zmieniać i przerażona patrzyłam, jak poziom alkoholu w mojej krwi wynosi tyle samo, co u Harry’ego. Policjant zabrał urządzenie, a ja wytarłam usta o rękaw bluzy.
Rzuciłam Harry’emu ostrożne spojrzenie, ale on wyglądał na zdeterminowanego. Wtedy policjant mnie do siebie zawołał, po chwili stałam ramię w ramię z Harrym. Wpatrywałam się w ziemię, już nie żyłam. To będzie gorsze od śmierci.
- Wasza dwójka idzie ze mną. - powiedział oficer.
- Sł… - przerwałam, gdy Harry delikatnie wepchnął mnie na tylne siedzenie radiowozu. Sam też wsiadł, zamykając za sobą drzwi. Wpatrywałam się w niego - A twój samochód? - spytałam.
- Cicho. - powiedział i oparł się o siedzenie, pocierając twarz dłońmi. Nie przestawałam się w niego wpatrywać, gdy on wreszcie na mnie zerknął i usiadł - Słuchaj… - zaczął - Nic się nie stanie. - zapewnił mnie.
- Skąd wiesz? - spytałam go przestraszona - Jesteśmy w radiowozie! - krzyknęłam w ściszonym tonie.
- Nie jesteśmy aresztowani, okej… - powiedział Harry z irytacją - Po prostu tu posiedzimy, nic więcej. Powiedziałem im, by zadzwonili do mojego menadżera i wtedy wszystko będzie dobrze.
- Już nie żyję. - jęknęłam i oparłam się o siedzenie.
- Myślałem, że jesteś buntowniczką. - powiedział rozbawiony Harry.
- Zamknij się. - odpowiedziałam i wpatrywałam się przez zablokowaną szybę.
- Przynajmniej nie mamy kajdanek. - oparł się wygodniej i odwrócił głowę w moim kierunku, uśmiechając się - Będzie dobrze. - zapewnił mnie - Obiecuję.
Nie odpowiedziałam, gdy policjant odpalił auto. Nigdy nie byłam w takiej celi i to nie było dobre uczucie. Panikowałam, naprawdę czułam się jak więzień. Chodziłam po niej i Harry wpatrywał się we mnie, jego oczy śledziły moją osobę.
- Uspokój się. - zaczął mnie uspokajać po tysiąc razy.
- Nie mogę się uspokoić! - odpowiedziałam zawzięcie - Już nie żyję, Nick wybije ze mnie takie pomysły.
- Wybije? - spytał Harry, a ja ugryzłam się w język. O kurwa.
- To nic takiego. - skłamałam i skupiłam wzrok na czymś innym, by nie patrzeć w zielone oczy Harry’ego - Ja tylko…
- To dlatego twoje usta są takie pokaleczone? - spytał, wpatrzony we mnie. Jego tęczówki wydawały się świecić ze złości - Pobił cię, Alicia?
- Co? - zakrztuciłam się - Nie, oczywiście, że nie!
- Alicia. - ostrożnie powiedział Harry, a mi zaschło w ustach - Powiedz mi.
- Nie. - starając się uciec przed jego intensywnym spojrzeniem, wyjrzałam przez kraty - On mnie kocha. - skłamałam, sycząc przez zęby.
- By pokazać ci miłość bije cię? - odwróciłam się i zobaczyłam Harry’ego przed sobą - Kiedy zobaczyłem cię w Hooters wyglądałaś jak wrak.
- Dzięki. - wymamrotałam, po czym opuściłam wzrok.
- Powiedz mi coś. - powiedział Harry, a ja pytająco na niego spojrzałam - Czy Nick jest dobry?
- Dobry? - spytałam niepewnie.
- W łóżku. - Harry przewrócił oczami i zaśmiał się - Robi ci dobrze?
- To temat, na który wolałabym nie rozmawiać. - zaczerwieniłam się.
- Co znaczy, że nie jest dobry.
- Nigdy tego nie powiedziałam. - zaczęłam go bronić.
- Nie musisz, twoja mina mówi wszystko. - Harry zachichotał i złapał mój policzek, wpatrzony w moje oczy. Jego były piękne, tęczówki czarno-zielone. Odsunęłam twarz od jego dłoni i ciężko odetchnęłam. To było zawstydzające rozmawiać z nim o moim smutnym życiu seksualnym.
Harry odsunął się ode mnie i usiadł na ławce, po czym ruchem pokazał mi, bym podeszła. Zrobiłam to i usiadłam obok niego. Obrócił ciało w moim kierunku i uśmiechnął się. Nawet najmniejszy uśmiech sprawiał, że jego dołeczki były widoczne.
- Zerwaliście, prawda? - spytał z łobuzerskim uśmiechem.
- Dlaczego? - spytałam.
- Ponieważ chcę zawrzeć z tobą umowę. - powiedział i złączył palce, po czym spojrzał na mnie z niewinnymi oczami, jednak jego uśmieszek zdradzał wszystko.
- No dobrze. - pokiwałam głową - Niech usłyszę.
- Okej. - powiedział i przysunął się bliżej - Co, jeśli, no wiesz, nauczę cię sztuki uwodzenia? - moja szczęka niemal opadła, jednak szybko się pozbierałam.
- Żartujesz sobie ze mnie, prawda?
- Nie. - zaśmiał się, po czym jego twarz stała się poważna - Jestem śmiertelnie poważny. Słuchaj, naprawdę cię lubię i już ci to mówiłem, no i cóż… - Harry wzruszył ramionami - Chcę ci pokazać parę rzeczy, wygrana jest po obu stronach.
Mój słuch musiał mnie zawodzić, ponieważ oto ja, w celi z Harry’m Stylesem proponującym mi naukę “sztuki uwodzenia”.
- Okej, więc chcesz nauczyć mnie seksu? - spytałam niepewnie.
- Jeśli chcesz to ująć w taki sposób, to jasne. - Harry uśmiechnął się szeroko - Z chęcią ciebie nauczę. - przysunął się jeszcze bliżej - To nie jest zły pomysł, z chęcią chciałbym przetestować twoje ciało. - wychrypiał Harry.
- Okej. - odsunęłam się - Jesteś pijany i totalnie zepsuty, więc po prostu gadasz głupoty.
- Kochanie, ty jesteś zepsuta, nie ja. - pokazał na mnie - Gdybyśmy nie zostali zatrzymani przez policję, mógłbym cię zawieźć do domu w całości, przysięgam. - głośno przełknęłam ślinę.
- Mówisz bez sensu.
Przestań temu zaprzeczać, aniele. - powiedział Harry swoim ochrypłym, szorstkim głosem - Wiem, że się zgodzisz. Będziemy mieli kilka lekcji tutaj w NY, a resztę w Londynie, twój chłopak nawet nie musi wiedzieć.
Przynajmniej nie mówił o Nicku bijącym mnie, ale chciałam się komuś wygadać. Jednak gdybym powiedziała o tym tacie, usłyszałabym przemowę “A nie mówiłem?”. Nagle drzwi celi się otworzyły, a my obydwoje wstaliśmy.
- Jesteście wolni. - powiedział policjant, który nas zabrał. Harry pokiwał głową i przeszedł obok niego, jednak ten go zatrzymał - Żadnego picia i jeżdżenia. - dodał surowo - Tym razem masz szczęście. - spojrzał na mnie - I ty też, młoda damo.
- Tak, proszę pana. - przytaknęliśmy zgodnie. Oficer szorstko pokiwał głową i pokazał, byśmy wyszli. Wtedy podszedł do nas jakiś wielki, masywny mężczyzna.
- Harry. - powiedział i nie wyglądał na zbyt zadowolonego - Masz wielkie kłopoty, kolego?
Harry spojrzał na mnie spod loków i uśmiechnął się łobuzersko. Opuściłam wzrok i zaczerwieniłam się, przygryzając dolną wargę, by powstrzymać uśmiech. Tak naprawdę podobał mi się fakt, że Harry chciał mnie uczyć, wiele kobiet chciałoby zająć moje miejsce.
- Jestem Paul. - powiedział mężczyzna sprawiając, że na niego spojrzałam - Zawiozę cię do domu, dobrze?
Wyszliśmy z Harrym z samochodu policyjnego i zauważyłam godzinę, była 1:15. Świetnie, doskonale, niesamowicie. Usiadłam na tyle Range Rover’a, Harry usiadł na miejscu pasażera, a Paul prowadził. Brzuch zaczął mnie boleć i czułam, jak moje dziąsła drętwieją, coś, co dzieje się, gdy jestem przestraszona lub zdenerwowana. Modliłam się, by Nick jeszcze spał i cicho westchnęłam. Byłam zmęczona i chciałam spać. Ale wtedy uderzyła mnie pewna myśl, gdzie zawoził mnie Paul?
- Wiesz, gdzie się zatrzymuję? - spytałam zaniepokojona.
- Spokojnie. - odezwał się Harry - Zatrzymałaś się w Hiltonie.
- Skąd wiesz? - to było dziwne, skąd wiedział? Śledził mnie?
- Nie martw się, Alicia, jesteś Travie, jestem pewien, że się tam zatrzymujesz. - odpowiedział i spojrzał na moje odbiciu w lusterku samochodu. Wyglądał na zmęczonego, ale nadal był bardzo przystojny. Uśmiechnął się do mnie i wtedy samochód się zatrzymał. Odwróciłam wzrok i zauważyłam hotel Hilton. Droga była krótka. Harry wysiadł i otworzył drzwi, bym mogła wysiąść.
- Dziękuję Paul i dobrej nocy. - pożegnałam się grzecznie, a ten się uśmiechnął
- Dobrej nocy. - odpowiedział. Harry odprowadził mnie do drzwi wejściowych i odwrócił się do mnie twarzą.
- Pomyśl o tym. - powiedział Harry i uśmiechnął się - Ponieważ nie chcę stracić szansy z tobą. - po tych słowach odwrócił się, jednak od razu zatrzymał. Harry okręcił się przodem do mnie, pochylił się i musnął mój policzek - Dobranoc, Alicia. - wyszeptał, po czym odszedł.
_____________________________
I jest! Kochani, chciałam wam podziękować za wszystkie wiadomości, jakie napisaliście dla Tary. Bardzo się ucieszyła i trochę podniosły ją na duchu. Stara się walczyć z rakiem, ale jest bardzo słaba i wszystko ją boli. Coraz rzadziej mi odpisuje, martwię się o nią.
!!!!! PRZECZYTAJ PROSZĘ !!!!!
Wiem, że może proszę o zbyt wiele, ale bardzo chciałabym spełnić chociaż jedno z jej marzeń, żeby została zauważona przez chociaż jednego z idoli. Dlatego czy mógłby każdy z was napisać do Liama, Harry’ego, Zayna, Louisa, Nialla lub konta One Direction tweeta tej treści: “a Directioner is very sick, she has cancer and she’s not feeling well. Can you notice her please? @motherfuuukeerr" lub coś własnego.
Wiem, że to może być dla was zbyt wiele, ale to wiele by dla mnie znaczyło. Nie tylko dla mnie, ale również dla niej. Szanse na wyleczenie jej są praktycznie niemożliwe, każdego dnia zasypia ze strachem, że już nigdy się nie obudzi. Chcę zrobić dla niej chociaż tyle.
Kocham was, Dems.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz