Rozdział 8

~Alicia~

Szybko próbowałam znaleźć wyjście z klubu, ale tańczące ciała mi to utrudniały.

- Hej, skarbie. - spojrzałam w górę i zobaczyłam dziewczynę z czerwonymi włosami uśmiechającą się do mnie.

- Jeśli nie masz penisa, odpierdol się ode mnie. - wyrzuciłam z siebie, po czym odepchnęłam ją z drogi. Kołyszące się w rytm muzyki ciała wydawały się mnie omdlewać i miałam ochotę zwymiotować, szybko potrzebowałam świeżego powietrza. Znalazłam wyjście i popchnęłam drzwi, które uderzyły w ochroniarza.

- Przepraszam. - wymamrotałam i szybko odeszłam. Mocno zaciągnęłam się zimnym powietrzem Nowego Jorku i powoli wypuściłam je nosem. Moja głowa pulsowała, nadal widziałam podwójnie. Czknęłam, opierając dłonie na kolanach. Nagle zauważyłam, że dyszę i odwróciłam się, po czym zauważyłam Harry’ego idącego w moim kierunku. Odwróciłam się ponownie i zamknęłam oczy; nie chciałam widzieć jego twarzy. Trzymałam powieki zamknięte przez kilka sekund i gdy je otworzyłam zobaczyłam trampki z Nike. Moje oczy powędrowały do góry na Harry’ego wpatrzonego we mnie.

- Dobrze? - spytał, jego głos był szorstki i ochrypły. To było takie gorące, że od razu zaczęło mnie palić od środka, niedobrze. Wyprostowałam plecy i pokiwałam głową.

- Dobrze.

- Pozwól, że zawiozę cię do domu. - powiedział i ruszył w kierunku swojego auta. Szłam za nim, nie miałam wyboru i do tego nie chciałam jechać taksówką, Nick by się dowiedział i znowu zostałabym pobita. Złapałam bluzę i założyłam ją wpatrując się, jak Harry odpala auto.

- Harry? - spytałam - Jesteś pijany, nie powinieneś prowadzić. - Harry głośno zachichotał i wyjechał z miejsca parkingowego.

- Niewiele. - spojrzał mi w oczy - Nie zabiję cię… Na razie. - mrugnął do mnie i wrzucił bieg. Opadłam na białą skórę i położyłam dłoń na oparciu.

- Uważaj. - ostrzegłam go. Harry ponownie się zaśmiał i jechał, jakby alkohol ani trochę na niego nie działał. A zaraz obok ja, skręcająca się z bólu brzucha.

Oblizałam wargi, które smakowały alkoholem i miętą, tak samo jak Harry’ego. Uśmiechnęłam się lekko. Nawet jeśli nieodpowiednie było takie obściskiwanie się z nim to i tak to lubiłam, co mnie przerażało. Teraz musiałam myśleć o jakiejś wymówce dla Nicka, chociaż w sumie i tak nie będzie mnie słuchał. Nagle poczułam strach, co Nick teraz ze mną zrobi? Spojrzałam przez okno, nie interesując się tym, co Harry do mnie mówi. Zamknęłam oczy i po kilku minutach otworzyłam je zaalarmowana. Coś było nie tak.

Uniosłam głowę z  dłoni i zauważyłam, że Harry stoi przed autem i świecą niebiesko czerwone światła. Kurwa. Policja tu była i Harry wyglądał, jakby negocjował z policjantem. Ten spojrzał na mnie i znowu na Harry’ego, po czym poszedł do swojego samochodu, po chwili wracając z jakąś czarną rzeczą. Harry naciągnął powietrza, po czym wziął ją do buzi. Szczęka mi opadła gdy zobaczyłam, że czerwone światełko świeci. To oznaczało, że ilość alkoholu w jego krwi była wielka, bardzo wielka. Zawoził mnie do domu z 2.3 promilami alkoholu? Zwariował?

Policjant skierował wzrok na mnie i Harry rzucił mi niepewne spojrzenie. Oficer podszedł od mojej strony, po czym otworzył drzwi.

- Do buzi. - powiedział.

Zawahałam się zastanawiając, jaka ilość ludzi miała to już w ustach. Zadrżałam, ale przypomniałam sobie, że Harry miał to przed chwią w ustach, a i tak już wymieniałam z nim ślinę, więc to nic takiego. Otworzyłam usta, a policjant wsadził mi  do nich przedmiot. Czerwone liczby zaczęły się zmieniać i przerażona patrzyłam, jak poziom alkoholu w mojej krwi wynosi tyle samo, co u Harry’ego. Policjant zabrał urządzenie, a ja wytarłam usta o rękaw bluzy.

Rzuciłam Harry’emu ostrożne spojrzenie, ale on wyglądał na zdeterminowanego. Wtedy policjant mnie do siebie zawołał, po chwili stałam ramię w ramię z Harrym. Wpatrywałam się w ziemię, już nie żyłam. To będzie gorsze od śmierci.

- Wasza dwójka idzie ze mną. - powiedział oficer.

- Sł… - przerwałam, gdy Harry delikatnie wepchnął mnie na tylne siedzenie radiowozu. Sam też wsiadł, zamykając za sobą drzwi. Wpatrywałam się w niego - A twój samochód? - spytałam.

- Cicho. - powiedział i oparł się o siedzenie, pocierając twarz dłońmi. Nie przestawałam się w niego wpatrywać, gdy on wreszcie na mnie zerknął i usiadł - Słuchaj… - zaczął - Nic się nie stanie. - zapewnił mnie.

- Skąd wiesz? - spytałam go przestraszona - Jesteśmy w radiowozie! - krzyknęłam w ściszonym tonie.

- Nie jesteśmy aresztowani, okej… - powiedział Harry z irytacją - Po prostu tu posiedzimy, nic więcej. Powiedziałem im, by zadzwonili do mojego menadżera i wtedy wszystko będzie dobrze.

- Już nie żyję. - jęknęłam i oparłam się o siedzenie.

- Myślałem, że jesteś buntowniczką. - powiedział rozbawiony Harry.

- Zamknij się. - odpowiedziałam i wpatrywałam się przez zablokowaną szybę.

- Przynajmniej nie mamy kajdanek. - oparł się wygodniej i odwrócił głowę w moim kierunku, uśmiechając się - Będzie dobrze. - zapewnił mnie - Obiecuję.

Nie odpowiedziałam, gdy policjant odpalił auto. Nigdy nie byłam w takiej celi i to nie było dobre uczucie. Panikowałam, naprawdę czułam się jak więzień. Chodziłam po niej i Harry wpatrywał się we mnie, jego oczy śledziły moją osobę.

- Uspokój się. - zaczął mnie uspokajać po tysiąc razy.

- Nie mogę się uspokoić! - odpowiedziałam zawzięcie - Już nie żyję, Nick wybije ze mnie takie pomysły.

- Wybije? - spytał Harry, a ja ugryzłam się w język. O kurwa.

- To nic takiego. - skłamałam i skupiłam wzrok na czymś innym, by nie patrzeć w zielone oczy Harry’ego - Ja tylko…

- To dlatego twoje usta są takie pokaleczone? - spytał, wpatrzony we mnie. Jego tęczówki wydawały się świecić ze złości - Pobił cię, Alicia?

- Co? - zakrztuciłam się - Nie, oczywiście, że nie!

- Alicia. - ostrożnie powiedział Harry, a mi zaschło w ustach - Powiedz mi.

- Nie. - starając się uciec przed jego intensywnym spojrzeniem, wyjrzałam przez kraty - On mnie kocha. - skłamałam, sycząc przez zęby.

- By pokazać ci miłość bije cię? - odwróciłam się i zobaczyłam Harry’ego przed sobą - Kiedy zobaczyłem cię w Hooters wyglądałaś jak wrak.

- Dzięki. - wymamrotałam, po czym opuściłam wzrok.

- Powiedz mi coś. - powiedział Harry, a ja pytająco na niego spojrzałam - Czy Nick jest dobry?

- Dobry? - spytałam niepewnie.

- W łóżku. - Harry przewrócił oczami i zaśmiał się - Robi ci dobrze?

- To temat, na który wolałabym nie rozmawiać. - zaczerwieniłam się.

- Co znaczy, że nie jest dobry.

- Nigdy tego nie powiedziałam. - zaczęłam go bronić.

- Nie musisz, twoja mina mówi wszystko. - Harry zachichotał i złapał mój policzek, wpatrzony w moje oczy. Jego były piękne, tęczówki czarno-zielone. Odsunęłam twarz od jego dłoni i ciężko odetchnęłam. To było zawstydzające rozmawiać z nim o moim smutnym życiu seksualnym.

Harry odsunął się ode mnie i usiadł na ławce, po czym ruchem pokazał mi, bym podeszła. Zrobiłam to i usiadłam obok niego. Obrócił ciało w moim kierunku i uśmiechnął się. Nawet najmniejszy uśmiech sprawiał, że jego dołeczki były widoczne.

- Zerwaliście, prawda? - spytał z łobuzerskim uśmiechem.

- Dlaczego? - spytałam.

- Ponieważ chcę zawrzeć z tobą umowę. - powiedział i złączył palce, po czym spojrzał na mnie z niewinnymi oczami, jednak jego uśmieszek zdradzał wszystko.

- No dobrze. - pokiwałam głową - Niech usłyszę.

- Okej. - powiedział i przysunął się bliżej - Co, jeśli, no wiesz, nauczę cię sztuki uwodzenia? - moja szczęka niemal opadła, jednak szybko się pozbierałam.

- Żartujesz sobie ze mnie, prawda?

- Nie. - zaśmiał się, po czym jego twarz stała się poważna - Jestem śmiertelnie poważny. Słuchaj, naprawdę cię lubię i już ci to mówiłem, no i cóż… - Harry wzruszył ramionami - Chcę ci pokazać parę rzeczy, wygrana jest po obu stronach.

Mój słuch musiał mnie zawodzić, ponieważ oto ja, w celi z Harry’m Stylesem proponującym mi naukę “sztuki uwodzenia”.

- Okej, więc chcesz nauczyć mnie seksu? - spytałam niepewnie.

- Jeśli chcesz to ująć w taki sposób, to jasne. - Harry uśmiechnął się szeroko - Z chęcią ciebie nauczę. - przysunął się jeszcze bliżej - To nie jest zły pomysł, z chęcią chciałbym przetestować twoje ciało. - wychrypiał Harry.

- Okej. - odsunęłam się - Jesteś pijany i totalnie zepsuty, więc po prostu gadasz głupoty.

- Kochanie, ty jesteś zepsuta, nie ja. - pokazał na mnie - Gdybyśmy nie zostali zatrzymani przez policję, mógłbym cię zawieźć do domu w całości, przysięgam. - głośno przełknęłam ślinę.

- Mówisz bez sensu.

Przestań temu zaprzeczać, aniele. - powiedział Harry swoim ochrypłym, szorstkim głosem - Wiem, że się zgodzisz. Będziemy mieli kilka lekcji tutaj w NY, a resztę w Londynie, twój chłopak nawet nie musi wiedzieć.

Przynajmniej nie mówił o Nicku bijącym mnie, ale chciałam się komuś wygadać. Jednak gdybym powiedziała o tym tacie, usłyszałabym przemowę “A nie mówiłem?”. Nagle drzwi celi się otworzyły, a my obydwoje wstaliśmy.

- Jesteście wolni. - powiedział policjant, który nas zabrał. Harry pokiwał głową i przeszedł obok niego, jednak ten go zatrzymał - Żadnego picia i jeżdżenia. - dodał surowo - Tym razem masz szczęście. - spojrzał na mnie - I ty też, młoda damo.

- Tak, proszę pana. - przytaknęliśmy zgodnie. Oficer szorstko pokiwał głową i pokazał, byśmy wyszli. Wtedy podszedł do nas jakiś wielki, masywny mężczyzna.

- Harry. - powiedział i nie wyglądał na zbyt zadowolonego - Masz wielkie kłopoty, kolego?

Harry spojrzał na mnie spod loków i uśmiechnął się łobuzersko. Opuściłam wzrok i zaczerwieniłam się, przygryzając dolną wargę, by powstrzymać uśmiech. Tak naprawdę podobał mi się fakt, że Harry chciał mnie uczyć, wiele kobiet chciałoby zająć moje miejsce.

- Jestem Paul. - powiedział mężczyzna sprawiając, że na niego spojrzałam - Zawiozę cię do domu, dobrze?

Wyszliśmy z Harrym z samochodu policyjnego i zauważyłam godzinę, była 1:15. Świetnie, doskonale, niesamowicie. Usiadłam na tyle Range Rover’a, Harry usiadł na miejscu pasażera, a Paul prowadził. Brzuch zaczął mnie boleć i czułam, jak moje dziąsła drętwieją, coś, co dzieje się, gdy jestem przestraszona lub zdenerwowana. Modliłam się, by Nick jeszcze spał i cicho westchnęłam. Byłam zmęczona i chciałam spać. Ale wtedy uderzyła mnie pewna myśl, gdzie zawoził mnie Paul?

- Wiesz, gdzie się zatrzymuję? - spytałam zaniepokojona.

- Spokojnie. - odezwał się Harry - Zatrzymałaś się w Hiltonie.

- Skąd wiesz? - to było dziwne, skąd wiedział? Śledził mnie?

- Nie martw się, Alicia, jesteś Travie, jestem pewien, że się tam zatrzymujesz. - odpowiedział i spojrzał na moje odbiciu w lusterku samochodu. Wyglądał na zmęczonego, ale nadal był bardzo przystojny. Uśmiechnął się do mnie i wtedy samochód się zatrzymał. Odwróciłam wzrok i zauważyłam hotel Hilton. Droga była krótka. Harry wysiadł i otworzył drzwi, bym mogła wysiąść.

- Dziękuję Paul i dobrej nocy. - pożegnałam się grzecznie, a ten się uśmiechnął

- Dobrej nocy. - odpowiedział. Harry odprowadził mnie do drzwi wejściowych i odwrócił się do mnie twarzą.

- Pomyśl o tym. - powiedział Harry i uśmiechnął się - Ponieważ nie chcę stracić szansy z tobą. - po tych słowach odwrócił się, jednak od razu zatrzymał. Harry okręcił się przodem do mnie, pochylił się i musnął mój policzek - Dobranoc, Alicia. - wyszeptał, po czym odszedł.

_____________________________
I jest! Kochani, chciałam wam podziękować za wszystkie wiadomości, jakie napisaliście dla Tary. Bardzo się ucieszyła i trochę podniosły ją na duchu. Stara się walczyć z rakiem, ale jest bardzo słaba i wszystko ją boli. Coraz rzadziej mi odpisuje, martwię się o nią.
!!!!! PRZECZYTAJ PROSZĘ !!!!!
Wiem, że może proszę o zbyt wiele, ale bardzo chciałabym spełnić chociaż jedno z jej marzeń, żeby została zauważona przez chociaż jednego z idoli. Dlatego czy mógłby każdy z was napisać do Liama, Harry’ego, Zayna, Louisa, Nialla lub konta One Direction tweeta tej treści: “a Directioner is very sick, she has cancer and she’s not feeling well. Can you notice her please? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz