—Alicia—
Jest dobrą dziewczyną, kocha swoją mamę
Kocha też Jezusa i Amerykę
Jest dobrą dziewczyną, zwariowaną na punkcie Elvisa
Kocha konie i swojego chło…
Harry przestał śpiewać, gdy z mojego gardła wydobył się cichy dźwięk. Wpatrywałam się w niego, a ten pochylił się nade mną. Nie rozmawialiśmy, ale wpatrywałam się w niego moimi zaspanymi oczami. Mrugnęłam parę razy i potarłam oczy, po czym kaszlnęłam. Ponownie spojrzałam w górę, Harry’ego już nie było. Gdzie poszedł? Odwróciłam głowę i poczułam nagły ból od skroni. Przycisnęłam głowę do poduszki i zamknęłam oczy, oddychając przez lusta. To mocno bolało.
- Alicia.
- Hmm…
- Wszystko dobrze? - dłoń doknęła moich pleców, a ja natychmiast podniosłam głowę i zapominając o bólu skuliłam się ze strachu. Harry wpatrywał się we mnie, jego zielone oczy otworzyły się szeroko, po czym szybko zabrał dłoń.
- Przepraszam. - powiedział i bardziej się ode mnie odsunął - Nie chciałem. - patrzył w podłogę. W sumie patrzył wszędzie, byle nie na mnie.
- Jest okej. - wymamrotałam, mój głos był zbyt cichy. Zamknęłam buzię. Boże, brzmiałam jak umarła osoba, gorzej, skrzecząca umarła osoba. Harry spojrzał na mnie i końcówki jego ust uniosły się do góry, ukazując jego dołeczki.
- Przyniosę ci wody. - Harry podszedł do jakiegoś stołu i złapał butelkę wody. Pochylił się, zatrzymując odpowiednią odległość i podał mi ją - Pij, twój głos będzie brzmiał lepiej. Zaczerwieniłam się i wzięłam butelkę, super. Wie, że brzmię źle. Wyciągnęłam butelkę z jego dłoni i otworzyłam, po czym pozwoliłam, by woda odświeżyła mnie od środka. Opłukałam gardło i oddałam mu butelkę.
- Dziękuję. - tym razem mój głos brzmiał normalnie. Wziął butelkę i wtedy zauważyłam, że w pokoju było ciemno, bardzo ciemno - Która jest godzina? - usiadłam, ignorując ból w mojej skroni. Przejechałam wzrokiem po pokoju i zauważyłam, że Harry siedzi na krześle i wpatruje się we mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Przekrzywił głowę na bok i lekko się uśmiechnął. Moje serce zaczęło szybciej bić, wyglądał tak gorąco. Przygryzłam dolną wargę i zaczęłam ją ssać, a oczy Harry’ego wpatrywały się w nią, po czym nagle się skrzywił. To sprawiło, że moje serce posmutniało, co do cholery? Po dłuższym czasie Harry się odezwał.
- Chcesz wziąć kąpiel. - nie zadał tego jak pytanie; było to bardziej jak zdanie. I gdy to powiedział, zauważyłam, że w jego oczach widać diabelskie ogniki, a na jego ustach pojawił się leniwy, lekki uśmiech. Żartował sobie ze mnie. Ale miał rację, chciałam prysznica i miałam nadzieję, że zmyje on ból w środku. Pokiwałam głową i powoli wstałam, moje stawy strzykały.
Pokój był bardzo ciemny i było w nim zimno, tak, jak lubiłam. Ale dzisiaj wydawało się to być nie na miejscu. Harry podszedł i zapalił latarkę, po czym całkiem zmniejszył dystans między nami. Wciągnęłam powietrze; jego oczy były takie urzekające, zielone, czarne i pomarańczowe. Uśmiechnął się, żar rozświetlał jego twarz.
- Jest poranek, Alicia. - powiedział Harry słodkim głosem - Ale na dworze jest bardzo, bardzo ciemno. - I gdy to powiedział, posłał mi diabelski uśmieszek. Wciągnęłam powietrze i zachwiałam się, ale ręka Harry’ego mnie uratowała, przytrzymał mój łokieć.
- Czuję się dobrze. - odpowiedziałam, kiedy na twarzy Harry’ego pojawił się pytający wyraz twarzy. Puścił mnie, a ja nawet nie zdając sobie z tego sprawy wydałam z siebie odgłos ulgi. Harry podszedł do stołu i wyciągnął białą świeczkę.
- Włączę ją w łazience. - powiedział, zapalając ją. Spojrzał na mnie przed wejściem do łazienki - Udało mi się znaleźć czysty ręcznik. - powiedział Harry, wychodząc. Jego oczy spojrzały na mnie, zanim się odezwał - Ale nie znalazłem żadnych ubrań, więc… - zdziwiona i zszokowana wpatrywałam się, jak Harry ściąga kurtkę i bluzkę, ukazując białą, nagą skórę.
Moje oczy przejechały po jego odkrytej piersi, po czym zjechały niżej, gdy zauważyłam coś dziwnego. Ponownie policzyłam upewniając się, że się nie pomyliłam. Cztery sutki? Co, do cholery?
- Masz cztery sutki? - spytałam, nawet nie zdając sobie z tego sprawy i zaczerwieniłam się, gdy Harry zachichotał. Nie odważyłam się na niego spojrzeć, ale nie spuszczałam wzroku z nowego odkrycia.
- To prezent, który zostawił mi mój bliźniak. - Harry zaśmiał się. Nie za bardzo go zrozumiałam, ale nic więcej nie powiedziałam. Chciałam przejechać dłońmi po jego mięśniach i skarciłam siebie. Co do cholery, Alicia? Wyciągnij głowę z rynsztoka!
- Uhh… - oblizałam usta i spojrzałam na jego twarz. Jego oczy coś ukrywały, twarz nagle stała się poważna, a źrenice skierowane były na moich ustach. Okej?
Poszłam do łazienki, przyzwyczajając oczy do ciemności. W pomieszczeniu spróbowałam włączyć światło z nadzieją, że będzie tam prąd. Kiedy nic takiego się nie stało zamknęłam drzwi i zaczęłam oddychać. Ostatnia noc wracała do mnie w małych przebłyskach, dłoń Harry’ego trzymająca moje ramię, jego głos i twarde, gwałtowne pchnięcia. Straszny odgłos moich kości i krzyki.
- Nie, nie… - słabo pokręciłam głową i ciężko próbowałam zablokować obrazy. Starałam się oddychać, uspokoić się, ale brzmiałam jak duszone zwierzę. Weszłam do kabiny prysznicowej, odkręciłam wodę i pozwoliłam, by zimno mnie oblało. Nie mogłam nawet ściągnąć ubrań, moje palce były połamane i czułam się odwodniona. Nawet nie zdając sobie sprawy wybuchnęłam płaczę, niczym zwierzę. Pewne było, że Harry był obecny w pokoju obok, a ja płakałam i łkałam. Zaczęłam drapać skórę paznokciami, próbując pozbyć się dotyku Nicka z mojej skóry, a tym bardziej Harry’ego. Zaczęłam zawodzić, po czym usłyszałam pukanie do drzwi.
- Alicia! - głos Harry’ego brzmiał, jakby był zatroskany - Alicia, natychmiast otwórz drzwi! Alicia, wszystko okej? Alicia! Natychmiast otwieraj te drzwi!
Ignorowałam zatroskane wołania Harry’ego po drugiej stronie drzwi i zamknęłam oczy.
—Harry—
- Alicia! - wykrzyknąłem i uderzyłem w drzwi łazienka obydwiema rękami, po czym zacząłem ciężko oddychać - Alicia, lepiej jeśli teraz otworzysz te drzwi! - usłyszałem kolejny płacz, głośny i pełny bólu - Alicia! - spanikowałem i mocniej uderzyłem w drzwi. Zignorowałem ból rozciągający się po mojej dłoni, poczułem drzazgi wbijające się w moją skórę, ale mnie to nie obchodziło. Mogłem skoncentrować się jedynie na płaczu Alici.
- Proszę! - zabłagałem, a moje serce przyspieszyło. Jej płacz był tak desperacki, jakby ktoś tam w środku ją zabijał - Alicia! - zapłakałem i uderzyłem w drzwi z większą siłą z nadzieją, że złamią się i obronię ją przed nią samą - Proszę! - sapnąłem.
Żadnej odpowiedzi po drugiej stronie drzwi, mogłem jedynie słyszeć płynącą wodę. Zrobiłem krok do tyłu i nawet nie zdawałem sobie sprawy, że łzy wypełniają mi oczy. Spojrzałem na swoje czerwone dłonie. Bez nadziei wpatrywałem się w drzwi łazienki i modliłem się, by wyszła. I wtedy usłyszałem wyłączanie wody. Już miałem ponownie uderzyć w drzwi, ale otworzyły się, ukazując czerwonooką i mokrą do szpiku kości Alicię.
Stała z opuszczonym wzrokiem, unikając kontaktu wzrokowego ze mną. Jej ubrania były przemoczone, a włosy pokręcone, woda szybko spływała z końcówek. Podszedłem bliżej i nagle jej brązowe oczy szybko spotkały moje zielone. Jej były wypełnione niepokojem, bólem i cierpieniem. Łzy w moich oczach znikły, zamiast tego czułem zimno. Nie odsunęła się, ale jej oczy były ostrożne, obserwowały mój każdy krok.
- Twoje ubrania? - powiedziałem wreszcie.
- Nie mogę ich zdjąć. - wyśpiewała powoli. Już miałem spytać dlaczego, ale wtedy uniosła jedną ze swoich dłoni i zauważyłem, że pięć palców było obłożonych metalową rzeczą - Moje palce… - przerwała. Spojrzała w dół i odchrząknęła. Po raz kolejny moje serce się ścisnęło, nagle czułem się jak inna osoba. Opiekuńczy Harry przejmował ster.
- Pomogę. - powiedziałem, zdziwiony powagą w moim głosie. Podszedłem jeszcze bliżej i tym razem Alicia się nie wzdrygnęła. Powoli uniosłem dłoń; nie chciałem zbić jej z tropu. Złapałem jej mokre włosy, wycisnąłem wodę i odsunąłem je na bok - Unieś ręce. - powiedziałem. Kiedy Alicia nie odpowiedziała, ponownie się odezwałem - Będę miał zamknięte oczy, obiecuję.
Alicia powoli uniosła ręce, a ja zamknąłem oczy. Nie będąc w stanie widzieć dwa razy zajęło mi zajęcie krańca jej koszulki, po czym ją podciągnąłem. Poczułem, jak materiał przesuwa się po jej brzuchu do piersi. Zrzuciłem jej bluzkę na podłogę i niechcący dotknąłem mokrej skóry. Nie czułem elektryczności, ale czułem buchający gorąc. Poczułem, jak ciało Alici się napięło, więc szybko opuściłem dłoni.
Nadal miałem zamknięte oczy i poczułem, jak moje dłonie zostają uniesione i skierowane do zapięcia. Stanik. Dłonie Alici zaprowadziły mnie do zapięcia jej stanika. Z małymi problemami je rozpiąłem, nie próbując nawet otworzyć oczu. To dziwne, ale mi się podobało, ponieważ po pierwsze rozbierałem Alicię, a po drugie czułem, że jestem w innej atmosferze i z dziwnego powodu było to romantyczne. Moje dłonie przesunęły się do jej ramion i zsunąłem z niej stanik. Usłyszałem ciężki oddech Alici i zauważyłem, że sam też ciężko oddycham. To było takie pobudzające i naprawdę chciałem podejrzeć, Bezczelny Harry wracał. Odepchnąłem go; potrzebowałem być Opiekuńczym Harrym. By odciągnąć się od tych myśli, opuściłem dłonie i znalazłem zapięcie jej spodni. Moje palce poruszyły się i rozpiąłem je. Pochyliłem się i zsunąłem je po nogach dziewczyny. Wyszła z nich, po czym powoli dotknąłem jej dolnej bielizny. Nie powstrzymała mnie, więc również ją ściągnąłem.
- Idź do łazienki. - wyszeptała Alicia, gdy tylko skończyłem ją rozbierać. Jej głos był powolny i cichy - Zgaś świeczki i przynieś ręcznik.
Zrobiłem co powiedziała; poszedłem do łazienki i wreszcie otworzyłem oczy. Złapałem ręcznik i nim zgasiłem świeczki, pozwoliłem ciepłu uderzyć w moją twarz i wyobraziłem sobie nagą Alicię. Miałem ten zaszczyt, że mogłem ją rozebrać, więc to było wystarczająco dużo nawet, jeśli nie mogłem widzieć. Zgasiłem świeczkę, a łazienkę i pokój ogarnęła ciemność. Moje oczy przyzwyczaiły się do niej, po czym wyszedłem z łazienki. Znowu zamknąłem oczy, bym nie mógł nic widzieć. Wyciągnęłam dłoń w której trzymałem ręcznik i poczułem, jak ktoś go bierze.
Otworzyłem oczy, nie próbując nawet złapać kawałka ciała Alici w ręczniku. Nawet, jeśli bardzo tego chciałem. Moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, więc znalazłem swoją koszulkę i wziąłem ją do dłoni, po czym wreszcie się odezwałem.
- Nie spojrzę, obiecuję, ale nie mogę chodzić z zamkniętymi oczami.
- Okej. - odpowiedziała. Moje serce podskoczyło, ale musiałem szanować ją i jej ciało. Odwróciłem się i ruszyłem w jej kierunku, wpatrzony w podłogę. Podając jej moją białą koszulkę widziałem jedynie jej smukłe nogi. Wzięła ją i wymamrotała podziękowanie.
Nie odpowiedziałem i zamknąłem oczy, po czym pomogłem jej założyć bluzkę przez głowę, na ręcznik. Potem pociągnąłem koniec ręcznika, by zszedł, nawet jeśli miała na sobie moją bluzkę. Wreszcie na nią spojrzałem. Była tylko ciemnym kształtem, ale widziałem biały kolor mojej koszulki. Jej ręce się uniosły więc i ja uniosłem moje, przez co jej nagle się zatrzymały. Wyciągnęłam jej włosy zza koszulki i odsunąłem rękę, po czym odwróciłem się. Miałem zamiar ją respektować i nawet jeśli byłem ciekawy, nie miałem zamiaru patrzeć. Była osobą, której nie miałem zamiaru bezwstydnie podglądać, jak miałem w zwyczaju z innymi dziewczynami. Ona była Alicią Travie. Dopiero co została pobita i była Travie, wieloletnim wrogiem rodzinnym. Cały czas powtarzałem to sobie zapalając świeczkę i zamykając okno, ale wiedziałem, że to nic z tych rzeczy. Ona pobita to nie powód, to, że była wrogiem rodziny również nie. Sam nie wiedziałem co to takiego, ale byłem pewien, że nigdy się tak nie czułem.
Jest dobrą dziewczyną, kocha swoją mamę
Kocha też Jezusa i Amerykę
Jest dobrą dziewczyną, zwariowaną na punkcie Elvisa
Kocha konie i swojego chło…
Harry przestał śpiewać, gdy z mojego gardła wydobył się cichy dźwięk. Wpatrywałam się w niego, a ten pochylił się nade mną. Nie rozmawialiśmy, ale wpatrywałam się w niego moimi zaspanymi oczami. Mrugnęłam parę razy i potarłam oczy, po czym kaszlnęłam. Ponownie spojrzałam w górę, Harry’ego już nie było. Gdzie poszedł? Odwróciłam głowę i poczułam nagły ból od skroni. Przycisnęłam głowę do poduszki i zamknęłam oczy, oddychając przez lusta. To mocno bolało.
- Alicia.
- Hmm…
- Wszystko dobrze? - dłoń doknęła moich pleców, a ja natychmiast podniosłam głowę i zapominając o bólu skuliłam się ze strachu. Harry wpatrywał się we mnie, jego zielone oczy otworzyły się szeroko, po czym szybko zabrał dłoń.
- Przepraszam. - powiedział i bardziej się ode mnie odsunął - Nie chciałem. - patrzył w podłogę. W sumie patrzył wszędzie, byle nie na mnie.
- Jest okej. - wymamrotałam, mój głos był zbyt cichy. Zamknęłam buzię. Boże, brzmiałam jak umarła osoba, gorzej, skrzecząca umarła osoba. Harry spojrzał na mnie i końcówki jego ust uniosły się do góry, ukazując jego dołeczki.
- Przyniosę ci wody. - Harry podszedł do jakiegoś stołu i złapał butelkę wody. Pochylił się, zatrzymując odpowiednią odległość i podał mi ją - Pij, twój głos będzie brzmiał lepiej. Zaczerwieniłam się i wzięłam butelkę, super. Wie, że brzmię źle. Wyciągnęłam butelkę z jego dłoni i otworzyłam, po czym pozwoliłam, by woda odświeżyła mnie od środka. Opłukałam gardło i oddałam mu butelkę.
- Dziękuję. - tym razem mój głos brzmiał normalnie. Wziął butelkę i wtedy zauważyłam, że w pokoju było ciemno, bardzo ciemno - Która jest godzina? - usiadłam, ignorując ból w mojej skroni. Przejechałam wzrokiem po pokoju i zauważyłam, że Harry siedzi na krześle i wpatruje się we mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Przekrzywił głowę na bok i lekko się uśmiechnął. Moje serce zaczęło szybciej bić, wyglądał tak gorąco. Przygryzłam dolną wargę i zaczęłam ją ssać, a oczy Harry’ego wpatrywały się w nią, po czym nagle się skrzywił. To sprawiło, że moje serce posmutniało, co do cholery? Po dłuższym czasie Harry się odezwał.
- Chcesz wziąć kąpiel. - nie zadał tego jak pytanie; było to bardziej jak zdanie. I gdy to powiedział, zauważyłam, że w jego oczach widać diabelskie ogniki, a na jego ustach pojawił się leniwy, lekki uśmiech. Żartował sobie ze mnie. Ale miał rację, chciałam prysznica i miałam nadzieję, że zmyje on ból w środku. Pokiwałam głową i powoli wstałam, moje stawy strzykały.
Pokój był bardzo ciemny i było w nim zimno, tak, jak lubiłam. Ale dzisiaj wydawało się to być nie na miejscu. Harry podszedł i zapalił latarkę, po czym całkiem zmniejszył dystans między nami. Wciągnęłam powietrze; jego oczy były takie urzekające, zielone, czarne i pomarańczowe. Uśmiechnął się, żar rozświetlał jego twarz.
- Jest poranek, Alicia. - powiedział Harry słodkim głosem - Ale na dworze jest bardzo, bardzo ciemno. - I gdy to powiedział, posłał mi diabelski uśmieszek. Wciągnęłam powietrze i zachwiałam się, ale ręka Harry’ego mnie uratowała, przytrzymał mój łokieć.
- Czuję się dobrze. - odpowiedziałam, kiedy na twarzy Harry’ego pojawił się pytający wyraz twarzy. Puścił mnie, a ja nawet nie zdając sobie z tego sprawy wydałam z siebie odgłos ulgi. Harry podszedł do stołu i wyciągnął białą świeczkę.
- Włączę ją w łazience. - powiedział, zapalając ją. Spojrzał na mnie przed wejściem do łazienki - Udało mi się znaleźć czysty ręcznik. - powiedział Harry, wychodząc. Jego oczy spojrzały na mnie, zanim się odezwał - Ale nie znalazłem żadnych ubrań, więc… - zdziwiona i zszokowana wpatrywałam się, jak Harry ściąga kurtkę i bluzkę, ukazując białą, nagą skórę.
Moje oczy przejechały po jego odkrytej piersi, po czym zjechały niżej, gdy zauważyłam coś dziwnego. Ponownie policzyłam upewniając się, że się nie pomyliłam. Cztery sutki? Co, do cholery?
- Masz cztery sutki? - spytałam, nawet nie zdając sobie z tego sprawy i zaczerwieniłam się, gdy Harry zachichotał. Nie odważyłam się na niego spojrzeć, ale nie spuszczałam wzroku z nowego odkrycia.
- To prezent, który zostawił mi mój bliźniak. - Harry zaśmiał się. Nie za bardzo go zrozumiałam, ale nic więcej nie powiedziałam. Chciałam przejechać dłońmi po jego mięśniach i skarciłam siebie. Co do cholery, Alicia? Wyciągnij głowę z rynsztoka!
- Uhh… - oblizałam usta i spojrzałam na jego twarz. Jego oczy coś ukrywały, twarz nagle stała się poważna, a źrenice skierowane były na moich ustach. Okej?
Poszłam do łazienki, przyzwyczajając oczy do ciemności. W pomieszczeniu spróbowałam włączyć światło z nadzieją, że będzie tam prąd. Kiedy nic takiego się nie stało zamknęłam drzwi i zaczęłam oddychać. Ostatnia noc wracała do mnie w małych przebłyskach, dłoń Harry’ego trzymająca moje ramię, jego głos i twarde, gwałtowne pchnięcia. Straszny odgłos moich kości i krzyki.
- Nie, nie… - słabo pokręciłam głową i ciężko próbowałam zablokować obrazy. Starałam się oddychać, uspokoić się, ale brzmiałam jak duszone zwierzę. Weszłam do kabiny prysznicowej, odkręciłam wodę i pozwoliłam, by zimno mnie oblało. Nie mogłam nawet ściągnąć ubrań, moje palce były połamane i czułam się odwodniona. Nawet nie zdając sobie sprawy wybuchnęłam płaczę, niczym zwierzę. Pewne było, że Harry był obecny w pokoju obok, a ja płakałam i łkałam. Zaczęłam drapać skórę paznokciami, próbując pozbyć się dotyku Nicka z mojej skóry, a tym bardziej Harry’ego. Zaczęłam zawodzić, po czym usłyszałam pukanie do drzwi.
- Alicia! - głos Harry’ego brzmiał, jakby był zatroskany - Alicia, natychmiast otwórz drzwi! Alicia, wszystko okej? Alicia! Natychmiast otwieraj te drzwi!
Ignorowałam zatroskane wołania Harry’ego po drugiej stronie drzwi i zamknęłam oczy.
—Harry—
- Alicia! - wykrzyknąłem i uderzyłem w drzwi łazienka obydwiema rękami, po czym zacząłem ciężko oddychać - Alicia, lepiej jeśli teraz otworzysz te drzwi! - usłyszałem kolejny płacz, głośny i pełny bólu - Alicia! - spanikowałem i mocniej uderzyłem w drzwi. Zignorowałem ból rozciągający się po mojej dłoni, poczułem drzazgi wbijające się w moją skórę, ale mnie to nie obchodziło. Mogłem skoncentrować się jedynie na płaczu Alici.
- Proszę! - zabłagałem, a moje serce przyspieszyło. Jej płacz był tak desperacki, jakby ktoś tam w środku ją zabijał - Alicia! - zapłakałem i uderzyłem w drzwi z większą siłą z nadzieją, że złamią się i obronię ją przed nią samą - Proszę! - sapnąłem.
Żadnej odpowiedzi po drugiej stronie drzwi, mogłem jedynie słyszeć płynącą wodę. Zrobiłem krok do tyłu i nawet nie zdawałem sobie sprawy, że łzy wypełniają mi oczy. Spojrzałem na swoje czerwone dłonie. Bez nadziei wpatrywałem się w drzwi łazienki i modliłem się, by wyszła. I wtedy usłyszałem wyłączanie wody. Już miałem ponownie uderzyć w drzwi, ale otworzyły się, ukazując czerwonooką i mokrą do szpiku kości Alicię.
Stała z opuszczonym wzrokiem, unikając kontaktu wzrokowego ze mną. Jej ubrania były przemoczone, a włosy pokręcone, woda szybko spływała z końcówek. Podszedłem bliżej i nagle jej brązowe oczy szybko spotkały moje zielone. Jej były wypełnione niepokojem, bólem i cierpieniem. Łzy w moich oczach znikły, zamiast tego czułem zimno. Nie odsunęła się, ale jej oczy były ostrożne, obserwowały mój każdy krok.
- Twoje ubrania? - powiedziałem wreszcie.
- Nie mogę ich zdjąć. - wyśpiewała powoli. Już miałem spytać dlaczego, ale wtedy uniosła jedną ze swoich dłoni i zauważyłem, że pięć palców było obłożonych metalową rzeczą - Moje palce… - przerwała. Spojrzała w dół i odchrząknęła. Po raz kolejny moje serce się ścisnęło, nagle czułem się jak inna osoba. Opiekuńczy Harry przejmował ster.
- Pomogę. - powiedziałem, zdziwiony powagą w moim głosie. Podszedłem jeszcze bliżej i tym razem Alicia się nie wzdrygnęła. Powoli uniosłem dłoń; nie chciałem zbić jej z tropu. Złapałem jej mokre włosy, wycisnąłem wodę i odsunąłem je na bok - Unieś ręce. - powiedziałem. Kiedy Alicia nie odpowiedziała, ponownie się odezwałem - Będę miał zamknięte oczy, obiecuję.
Alicia powoli uniosła ręce, a ja zamknąłem oczy. Nie będąc w stanie widzieć dwa razy zajęło mi zajęcie krańca jej koszulki, po czym ją podciągnąłem. Poczułem, jak materiał przesuwa się po jej brzuchu do piersi. Zrzuciłem jej bluzkę na podłogę i niechcący dotknąłem mokrej skóry. Nie czułem elektryczności, ale czułem buchający gorąc. Poczułem, jak ciało Alici się napięło, więc szybko opuściłem dłoni.
Nadal miałem zamknięte oczy i poczułem, jak moje dłonie zostają uniesione i skierowane do zapięcia. Stanik. Dłonie Alici zaprowadziły mnie do zapięcia jej stanika. Z małymi problemami je rozpiąłem, nie próbując nawet otworzyć oczu. To dziwne, ale mi się podobało, ponieważ po pierwsze rozbierałem Alicię, a po drugie czułem, że jestem w innej atmosferze i z dziwnego powodu było to romantyczne. Moje dłonie przesunęły się do jej ramion i zsunąłem z niej stanik. Usłyszałem ciężki oddech Alici i zauważyłem, że sam też ciężko oddycham. To było takie pobudzające i naprawdę chciałem podejrzeć, Bezczelny Harry wracał. Odepchnąłem go; potrzebowałem być Opiekuńczym Harrym. By odciągnąć się od tych myśli, opuściłem dłonie i znalazłem zapięcie jej spodni. Moje palce poruszyły się i rozpiąłem je. Pochyliłem się i zsunąłem je po nogach dziewczyny. Wyszła z nich, po czym powoli dotknąłem jej dolnej bielizny. Nie powstrzymała mnie, więc również ją ściągnąłem.
- Idź do łazienki. - wyszeptała Alicia, gdy tylko skończyłem ją rozbierać. Jej głos był powolny i cichy - Zgaś świeczki i przynieś ręcznik.
Zrobiłem co powiedziała; poszedłem do łazienki i wreszcie otworzyłem oczy. Złapałem ręcznik i nim zgasiłem świeczki, pozwoliłem ciepłu uderzyć w moją twarz i wyobraziłem sobie nagą Alicię. Miałem ten zaszczyt, że mogłem ją rozebrać, więc to było wystarczająco dużo nawet, jeśli nie mogłem widzieć. Zgasiłem świeczkę, a łazienkę i pokój ogarnęła ciemność. Moje oczy przyzwyczaiły się do niej, po czym wyszedłem z łazienki. Znowu zamknąłem oczy, bym nie mógł nic widzieć. Wyciągnęłam dłoń w której trzymałem ręcznik i poczułem, jak ktoś go bierze.
Otworzyłem oczy, nie próbując nawet złapać kawałka ciała Alici w ręczniku. Nawet, jeśli bardzo tego chciałem. Moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, więc znalazłem swoją koszulkę i wziąłem ją do dłoni, po czym wreszcie się odezwałem.
- Nie spojrzę, obiecuję, ale nie mogę chodzić z zamkniętymi oczami.
- Okej. - odpowiedziała. Moje serce podskoczyło, ale musiałem szanować ją i jej ciało. Odwróciłem się i ruszyłem w jej kierunku, wpatrzony w podłogę. Podając jej moją białą koszulkę widziałem jedynie jej smukłe nogi. Wzięła ją i wymamrotała podziękowanie.
Nie odpowiedziałem i zamknąłem oczy, po czym pomogłem jej założyć bluzkę przez głowę, na ręcznik. Potem pociągnąłem koniec ręcznika, by zszedł, nawet jeśli miała na sobie moją bluzkę. Wreszcie na nią spojrzałem. Była tylko ciemnym kształtem, ale widziałem biały kolor mojej koszulki. Jej ręce się uniosły więc i ja uniosłem moje, przez co jej nagle się zatrzymały. Wyciągnęłam jej włosy zza koszulki i odsunąłem rękę, po czym odwróciłem się. Miałem zamiar ją respektować i nawet jeśli byłem ciekawy, nie miałem zamiaru patrzeć. Była osobą, której nie miałem zamiaru bezwstydnie podglądać, jak miałem w zwyczaju z innymi dziewczynami. Ona była Alicią Travie. Dopiero co została pobita i była Travie, wieloletnim wrogiem rodzinnym. Cały czas powtarzałem to sobie zapalając świeczkę i zamykając okno, ale wiedziałem, że to nic z tych rzeczy. Ona pobita to nie powód, to, że była wrogiem rodziny również nie. Sam nie wiedziałem co to takiego, ale byłem pewien, że nigdy się tak nie czułem.
_____________
WOHOOOOOOOO! Wróciłam, kochane, wreszcie wróciłam po wakacjach! :) Dziękuję za to, że byłyście takie miłe i cierpliwe, nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy. Nie wytrzymałabym chyba, gdybyście wszystkie zachowywały się tak samo, jak czytelniczki Danger’s Back. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :) Błędów nie sprawdziłam.
Kocham was,
Dems x
Świetny *.*
OdpowiedzUsuń