Rozdział 19

Rozdział nie jest sprawdzony, przepraszam. Zapraszam was na JESTES-SILNY, jest to tumblr dla osób, które potrzebują pomocy.

__
-Alicia-

Po odsunięciu się od brata spojrzałam na niego. Ale on nie patrzył na mnie; jego oczy były skupione na kimś, kto stał za mną. Pytająco odwróciłam się, a tam stał Harry Styles, ze wspaniałymi lokami, pięknymi, zielonymi oczami i bacznym spojrzeniem. Parę razy przeniosłam wzrok na brata i znowu Harry’ego, a jego wzrok skierował się na mnie. Odwróciłam się, by na niego spojrzeć, ale wzrok Neal’a był skupiony na Harry’m.
Rozejrzałam się po lotnisku, jednak nikt nie widział, co się dzieje. Gdzie była reszta? Usłyszałam uderzenia spadającego deszczu, oh wspaniały, deszczowy Londyn.
- Uh… no cóż… erm… Harry.
Moje oczy ponownie przeniosły się na mojego brata, który bełkotał i rozglądał się wszędzie, by tylko nie patrzeć na Harry’ego i mnie. Neal ponownie odchrząknął, zanim się odezwał.
- Chciałbym tylko podziękować ci za bezpieczne odwiezienie Alici do domu. - kącikiem oka spojrzałam na Harryego, który tłumił uśmiech. Neal kontynuował - Dziękuję ci bardzo, Harry, to wiele znaczy.
W głosie mojego brata była szczera emocja, wystawił dłoń do chłopaka. Przyglądałam się Harry’emu, który wystawił swoją i firmowo uścisnęli sobie dłonie. Uśmiechnęłam się, gdy obydwoje zabrali ręce, Neal układając ją na boku, a Harry wsuwając do kieszeni.
- Przyjemność po mojej stronie. - odpowiedział Harry, wpatrując się we mnie swoimi zielonymi źrenicami. Spojrzałam na niego i poczułam, jak moja twarz płonie. Jego słowa miały podwójne znaczenie i byłam pewna, że mój brat mógł to wyczuć.
Poczułam na sobie wzrok Neala, więc spojrzałam na niego, uśmiechając się. Nie mogłam powiedzieć mu o umowie z wrogiem naszej rodziny, w której nauczy mnie seksu, albo, że mnie przebierał, nawet jeśli jego oczy były zamknięte przez cały czas. I, że uratował mnie ze szponów mojego złego, sadystycznego chłopaka, o którym będę musiała opowiedzieć moim braciom, i niestety również tacie. Widziałam, że Neala coś trzyma; zmrużyłam oczy i zauważyłam złotą pieczęć i kasztanowe tło. Mój paszport. Ponownie spojrzałam na Harry’ego, który wydawał się być zakłopotany, tak samo jak mój brat. Musiałam pokazać swój paszport.
- Neal. - przerwałam ciszę. Spojrzał na mnie - Mój paszport. - powiedziałam.
- Oh racja. - wymamrotał mój brat - Zaraz wrócę, poczekaj tu, okej? - jego oczy rzucały mi ostrzegające spojrzenia, nie odchodź Alicia. Pokiwałam głową do mojego brata i pozwoliłam, by niezręczność pomiędzy Harrym a mną została, póki on nie zdecydował się odezwać.
- No cóż, twój brat jest miły.
- Ta, nie wszyscy Travie to dupki, wiesz?
Spojrzałam w górę na niego i mój umysł odegrał naszą sesję migdalenia się na tyle klubu. Pamiętałam, jak zareagował kiedy powiedziałam mu, że nie jestem doświadczona w sprawach flirtu czy czegokolwiek. Sposób, w jaki jego dłoń stała się opiekuńcza i ochraniała mnie. Ale byłam pewna, że jego perspektywy wobec mnie były zimne, ale chciałam mieć pewność.
- Nadal nas nienawidzisz, czyż nie, Harry? - powiedziałam. Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie, jego zielone oczy płonęły.
- Nie ciebie, Alicia. - w jego głosie było pełno emocji i zdziwiona zamrugałam. Zobaczyłam swojego brata wracającego do nas, więc uśmiechnęłam się do Harryego.
- Znowu będziesz, Harry.
- I już, Aly placku. - rozbrzmiał głos mojego brata, a ja skrzywiłam się, bo użył mojego przezwiska przy Harrym. Zauważyłam ubawienie na jego twarzy.
- Aly placek, huh? - uniósł brew i zachichotał lekko. Zaczerwieniłam się zawstydzona. Mój brat ułożył dłoń na moich plecach. 
- Tak, tak ją nazywamy. - też się zaśmiał i mogłam poczuć na sobie jego wzrok. Nie ma mowy, bym teraz spojrzała w górę, moja twarz była cała czerwona i płonąca - No cóż, Harry, miło było cię spotkać i ponownie dziękuję za wszystko. Porozmawiamy później? - powiedział Neal. Tym razem spojrzałam w górę. Co mój brat właśnie powiedział? Porozmawiają później?
- Jasne i ponownie, przyjemność po mojej stronie. - mój brat i Harry ponownie uścisnęli dłonie i wtedy Harry spojrzał na mnie, pokazując dołeczki - Alicia. - kiwnął głową, a ja się uśmiechnęłam.
- Pa, Styles. - Harry odwrócił się i odszedł od nas, wpatrywałam się w jego plecy malejące w tłumie.
- Chodź, Aly. - mój brat złapał moje ramię, a ja odsunęłam się. W oczach Neala pojawił się niepokój, a ja spojrzałam na niego z napięciem. Neal wpatrywał się w nic specjalnego i dał znak, bym szła; nie dotknął mnie. Przełknęłam ślinę; nie chciałam być dotykana przez nikogo, chciałam spać i zniknąć. Razem ruszyliśmy do wyjścia z lotniska, gdzie dziewczyny i paparazzi nas otoczyli. Popychając i kiwając się, zaczęliśmy przechodzić przez tłum, trochę się potykałam. Ale byłam trzymana przez swojego brata. Kiedy się wzdrygnęłam szybko odsunął swoją dłoń i ruszył do swojego czarnego Lexus’a.
Wsiadłam na miejsce pasażera i przyglądałam się, jak brat porusza kierownicą, jego ręce wielkie, mogłam zobaczyć ścięgna. Przeszedł mnie dreszcz, starałam się z tego otrząsnąć.
- Okej, Aly? - spytał mój brat, spoglądając na mnie ze zmartwieniem w oczach.
Lekko pokiwałam głową; byłam zbyt słaba, by rozmawiać. Moje żebra bolały i ciężko było mi łapać oddech. Gdybym umierała, umieranie w Lexusie mojego brata nie było zbyt dobrym miejscem. Moja głowa przechylała się w stronę szyby i nie miałam wewnętrznej siły, by się poruszyć, więc po prostu zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w odgłos londyńskiego deszczu.
Kiedy się obudziłam nagle usiadłam, przez co poleciała mi głowa. Zamrugałam, próbując oczyścić widok i pozbyć się obrzydliwe gówno z oczu. Wstałam i pierwsza rzecz jaką zauważyłam to to, że nie wiem, gdzie jestem. Spojrzałam na kremowe ściany, łózko, które było niechlujne, porozrzucane poduszki. Ogarnął mnie lęk, ale starałam się uspokoić. Nie masz się czym martwić, po prostu otwórz drzwi. Ostatnia rzecz jaką pamiętałam to zasypianie w aucie brata i nagle strach w moich żyłach szybko ustąpił miejsca ciepłu i komfortowi.
Przekręciłam klamkę, a do mojego nosa dostał się zapach świeżego bekonu. Podłoga była zimna i miała biały, błyszczący kolor, a jeśli przyjrzeć się bliżej, można było zobaczyć inny kolor, wyglądał jak kremowy. Weszłam do ładnie wyglądającej kuchni, stół był po drugiej stronie. Zauważyłam roztrzepane włosy Neal’a, a za nim siedziało dziecko wyglądające na około 2 miesiące.
- Alicia! - moja głowa odwróciła się w kierunku kogoś mówiącego moje imię i zauważyłam Liberty ubraną w szlafrok, włosy związane miała w niechlujny kok. Położyła talerz na stole i podeszła do mnie, po czym zamknęła mnie w matczynym uścisku - Oh Alicia! - zawodziła. Owinęłam ramiona wokół niej i też ją przytuliłam.
- Liberty. - odetchnęłam i uśmiechnęłam się. Oh, jak bardzo za tym tęskniłam, nawet jeśli nie miałam mamy to przy niej się tak czułam. I jak powiedziałam, ciężko było jej nie lubić.
- Aly-placek!
Odsunęłyśmy się od siebie i uśmiechnęłam się do mojego 25 letniego brata, który odłożył gazetę na stół i uśmiechnął się do mnie. Zauważyłam, że nie podszedł mnie przytulić i byłam za to wdzięczna. Liberty złapała moją dłoń i pomogła mi usiąść, nadal byłam obolała. Liberty postawiła przede mną talerz z bekonem, a ja go delikatnie odsunęłam.
- Nie jestem głodna.
- Alicia, musisz jeść. - powiedział mój brat, prawie brzmiąc niczym mój ojciec. Nie odpowiedziałam, zamiast tego wpatrywałam się w śliniącego bobasa siedzącego w dziecięcym foteliku. Gryzł swoje małe, pulchne paluszki, jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie.
- Flynn ma twoje oczy. - powiedziałam Liberty i położyła przede mną talerz naleśników - Lubisz naleśniki, zjedz je, lekarz powiedział, że potrzebujesz jak najwięcej energii.
- Lekarz? - zdezorientowana spojrzałam w górę. Liberty szybko się odsunęłam i wzięła Flynna, po czym wymieniła spojrzenie z Neal’em - Halo? - powiedziałam sfrustrowana. Naprawdę nie lubiłam, gdy ludzie coś przede mną ukrywali, tym bardziej, gdy chodziło o coś związanego ze mną. Szare oczy Neal’a spojrzały w moje.
- Harry nam wszystko powiedział. - tym momencie ucichłam, ponieważ w głosie Neala słychać było złość - Nick cię pobił, tak, Alicia? - oparłam się o siedzenie i spojrzałam na naleśniki przede mną - Czyż nie?! - krzyknął mój brat, przez co podskoczyłam, a Flynn zaczął płakać. 
- Neal kochanie, uspokój się. - spojrzałam na Liberty, która położyła dłoń na ramieniu Neala. Neal spojrzał na mnie ze złością w oczach, po czym stały się normalne, złość jednak nadal się gdzieś tam kryła. Ale teraz ja byłam zła.
- Tak, pobił mnie! - krzyknęłam, wstając z krzesła - Tata miał rację, okej! Miał rację, czy to chcesz usłyszeć? Czy ten jebany stary facet chociaż zadzwonił do mnie by spytać, czy czuję się okej? Nie! Martwi się tylko o was, ciebie, Toby’ego i Chrisa. Jestem niczym! - wrzałam, moja klatka piersiowa szybko się unosiła z każdym oddechem, który łapałam. Moje żebra bolały jakby płonęły. Spojrzałam na Neala, po czym na Liberty i płaczącego Flynna na jej kolanach. Ostatni raz na nich spojrzałam i odwróciłam się, po czym poszłam do pokoju, z którego przyszłam. Nawet nie ruszyłam śniadania, chociaż mój żołądek umierał z głodu. 
Zatrzasnęłam za sobą drzwi i usiadłam na łóżku. Złapałam związane włosy w garść i dotknęłam głowy. Ból rozszedł się po mojej głowie, opuściłam ręce, a po moich policzkach spłynęły łzy. Od trzech dni płakałam, ostatni raz w motelu, który tak naprawdę był domem dziwek, gdzie płakałam jakby nie było jutra. Najczęściej płakałam przez głupi błąd, który popełniłam zakochując się w Nicku, ale w tym momencie nawet nie wiedziałam, dlaczego płaczę. Nie czułam już do siebie żadnej sympatii; zniknęła, gdy zostałam zgwałcona przez Nicka. 
Z moich drżących ust wydobyło się skomlenie i szybko zakryłam je dłonią. Zamknęłam oczy mocno zaciskając powieki, upewniając się, że łzy nie są w stanie wypłynąć. Wtedy odsunęłam dłoń od ust i wyprostowałam plecy, biorąc długi, głęboki, drżący oddech. Zrobiłam tak jeszcze dwa razy i wytarłam łzy z twarzy, po czym przetarłam mokry nos tym, co miałam na sobie. Robiąc to zauważyłam, że to jedwab. Zignorowałam to, Liberty stać na jeszcze jedno, przecież jest żoną Neal’a Travie. Ukryłam głowę między nogami i wpatrywałam się w kasztanowaty dywan, myśląc o nim. Cieszyłam się, że nikt za mną nie poszedł, chciałam być sama. Jednak nie mogłam dłużej zostać w tej pozycji, mój kark zdrętwiał, a brzuch bolał, kolejne miejsce, w które kopnął mnie Nick.
Uniosłam głowę i spuściłam nogi na podłogę, zauważając lustro z boku w pokoju. Wstałam i podeszłam do niego. To było ładne lustro, z różami z kutego żelaza dookoła szkła. Przechyliłam głowę na bok, zauważając leczące się rany. Powoli przejechałam opuszkami palców po niebieskim śladzie i zamknęłam oczy z bólu, kiedy na niego nacisnęłam. Opuściłam dłoń, by rozwiązać podomkę, a kiedy ukazało mi się całe moje nagie ciało, moje oczy otworzyły się szeroko w szoku. Od mojej klatki w dół ciągnęły się niebieskie i fioletowe siniaki. Palce przycisnęłam tam, gdzie czułam ból w żebrach i było to bardzo bolesne. Moje oczy przyglądały się miejscom w których zostałam uderzona i zauważyłam bandaże tu i tam, Neal musiał zabrać mnie do szpitala, gdy dojechaliśmy do Londynu. To wywołało na mojej twarzy lekki uśmiech, teraz czułam się winna. Mój brat był starszy ode mnie i miał całkowite prawo by krzyczeć i wątpić w moje zachowanie.
Próbowałam się pochylić, ale nie mogłam. Zadławiłam się z bólu i powoli wyprostowałam, po czym wpatrywałam się w  jedwabny szlafrok na podłodze. Nie mogłam chodzić nago, znaczy Neal i Liberty mogły przyjść w każdej chwili. Więc zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby, po czym pochyliłam się i szybko złapałam szlafrok.
- Kurwa. - mruknął boleśnie, kiedy znowu założyłam na siebie materiał. Teraz chciałam sprawdzić swoją twarz. Spojrzałam w lustro na swoje odbicie, które wcale mi się nie podobało. Pod oczami miałam ciemne, czarne wory. Uważnie ich dotknęłam i były bardzo głębokie, cudownie, to nigdy nie zejdzie, byłam pewna. Wyginałam głowę na każdą możliwą stronę, by zobaczyć, czy mam gdzieś nieskaleczone miejsce, ale nie udało się. Moja twarz była wielką, gojącą się raną. Poza moimi oczami, moja twarz była blada, a moje niebieskie oczy wyglądały nienaturalnie, ale egzotycznie w tym samym czasie. 
- Jesteś tak strasznie głupia. - powiedziałam do swojego odbicia - Jesteś głupia i naiwna, gratuluję Alicia, właśnie straciłaś wszystko. - uśmiechnęłam się, a moje odbicie zrobiła to samo, ale moja dolna warga lekko zadrżała. Powoli łzy wydostawały się z moich oczu, ale tym razem przez mamę - Przepraszam. - powiedziałam do swojego odbicia z nadzieją, że mama jest w stanie to usłyszeć.
Nigdy nie byłam córką, o której marzyłaby matka. Tak, słuchałam i robiłam co mi kazano, ale wtedy zaczęłam walczyć ze swoimi braćmi. Uwielbiałam być z moją ciocią i słuchać jej opowiadań, a mama zawsze tego nienawidziła. Mama nigdy nie lubiła, gdy spędzałam za dużo czasu z siostrą taty i za każdym razem gdy była tematem przy kolacji, mój ojciec zamykał ją mówiąc „Uratowała mi życie, więc się zamknij.”
To sprawiało, że była cicho, ale rozmawiała o cioci za plecami mojego taty. I skończyło się to, gdy została nam na zawsze odebrana. Moja mama jechała autem z kilkoma moimi ulubionymi smakołykami, o które poprosiłam ją, by kupiła w drodze do domu. Bardzo padało, nagle moja mama straciła kontrolę nad autem i wjechała w drzewo, śmierć na miejscu. Policja powiedziała, że kierownica zgniotła jej kości w piersi, odbierając oddech. To wszystko, moja mama odeszła. I teraz jej potrzebowałam, nawet jeśli często się kłóciliśmy i nigdy jej aż tak nie lubiłam, nadal była moją matką. 
- Przepraszam… - przeprosiłam do mojego odbicia.

8 komentarzy:

  1. Od razu lepiej jak przeniesione mniej "zachodu" :D <3
    Świetne tłumaczenie ! Czekamy na next'y :)
    @JustNikaPlease

    OdpowiedzUsuń
  2. ei czy tylkomi na telefonie prawie wgl nie widać liter , jest taki jasno różowy kolor ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za zmiane. Teraz jest o wiele lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow cudowneee <33 Dzisiaj przeczytałam całe te opowiadanie i jest genialneeee :** Czekam z niecierpliwością na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest cudowne .

    OdpowiedzUsuń
  6. blog wygląda genialnie, a rozdział jest świetny, czego chcieć więcej? <3
    @serioouss

    OdpowiedzUsuń