Rozdział 15

-Harry-

- Robiłem co? - spytałem zbity z tropu. Alicia spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach i nagle się zmieniło, jej oczy stały się wredne i wykręciła się spode mnie, a ja puściłem jej dłonie. Odsunąłem się, a ona skierowała na mnie wzrok.
- Nie dotykaj mnie. - powiedziała. 
- Alicia…
Nawet nie wiedziałem co powiedzieć, śniła, że ją zabijam? Co do kurwy Nick jej zrobił? Wpatrywałem się w nią, po czym szybko się odsunąłem. Jej usta były ściśnięte i wpatrywała się we mnie. Musiałem dowiedzieć się co jej się stało, miałem zamiar dawać jej lekcje seksu i skoro tak się zachowywała, to nie było to możliwe. Odchrząknąłem i spróbowałem ponownie.
- Alicia… - nie wiedziałem, jak ująć to w łagodne słowa, więc po prostu wpatrywałem się w ziemię i to powiedziałem - Co Nick ci zrobił?
- Czemu cię to obchodzi? - uniosłem głowę i spojrzałem na nią.
- Dlaczego mnie to obchodzi? - spytałem, zmęczony tą sytuacją. Dlaczego po prostu mi nie powie?! - Ponieważ kiedy tylko cię dotykam odsuwasz się. Gdyby Nick po prostu cię pobił nie bałabyś się tego. - położyłem dłonie na jej udach i spojrzałem na nią. Jej nogi drżały i czułem, że szybciej oddycha - Widzisz. - zabrałem dłonie - Nick nie tylko cię pobił, zrobił coś więcej.
- Czemu cię to obchodzi? - krzyknęła i wstała. Wyglądała gorąco, moja bluzka zakrywała ją do ud i sprawiało to, że wyglądała barbarzyńsko. Światło świeczki sprawiało, że wyglądała jak bóstwo a jej oczy, jej niebieskie oczy były wypełnione złością. Wyglądała tak pięknie, że to nawet nie było zabawne. Chciałem ją pocałować, gdyby tylko mi pozwoliła. Ale potrzebowałem odpowiedzi i nie mogłem skupić się, gdy tak wyglądała, więc po prostu postawiłem na prawdę.
- Zapomniałaś o naszej umowie? - spojrzałem na nią i uniosłem brew - O tym, że miałem nauczyć cię siły uwodzenia? - przekrzywiła głowę na bok - Nie chcę, byś wyślizgnęła mi się z rąk, Alicia. Chcę cię nauczyć i gdy będę to robił nie chcę słyszeć wymówki w stylu ‘Nick mnie pobił’, ponieważ chcę wyciągnąć z ciebie prawdę!
Ciężko oddychałem i kiedy uniosłem na nią wzrok, zaśmiała się. Co? Alicia się śmiała!
- Myślisz, że to zabawne? - spytałem oburzony, a ona przestała się śmiać. Najwyraźniej uderzyłem w czuły punkt, ponieważ na jej twarzy pojawiło się przerażenie i jak dziecko szybko pokręciła głową. Wstałem i przejechałem dłonią po poczochranych lokach.
- Cholera jasna, Alicia. - powiedziałem. 
- Co ty razem zrobiłam? - odpowiedziała.
- Nic nie robisz! - wysyczałem sfrustrowany - Ty… Ty… - nawet nie wiedziałem, co powiedzieć, więc pozwoliłem, by emocje mnie przejęły. Złapałem ramiona Alici i wpadliśmy na hotelowe drzwi. Spojrzała na mnie z przerażeniem, a ja się pochyliłem i unikając jej wzroku położyłem głowę na jej łopatce - Właśnie o to chodzi… - powiedziałem łagodnie - Nic nie robisz; nie widzisz, że chłopak naprawdę chce się tobą zająć?
- Ja też naprawdę chciałabym się zająć tym chłopakiem. - powiedziała przestraszona. Nie poruszyłem się ale przez sekundę przestałem oddychać. Chciała, żebym się nią zajął? Uśmiechnąłem się z satysfakcji i wypuściłem powietrze, które wstrzymywałem - Ale się boję. - powiedziała.
- Dlaczego się boisz? - moje dłonie przesunęły się z jej przedramion na plecy i lekko na nie nacisnąłem, by jej klatka piersiowa styknęła się z moją. Cicho westchnęła, a ja lekko przejechałem językiem po jej szyi. Słyszałem, jak wciąga powietrze - Powiedz mi. - wymamrotałem w jej skórę. 
- Ja… - walczyła z własnymi słowami i podobało mi się. Harry znowu dostaje punkt, pomyślałem zadowolony. Zuchwały chłopak wracał, i wszystko o czym mógł myśleć to sprawianie, że Alicia czuje się niekomfortowo przez jego dotyk. Położyłem dłonie na jej płaskim brzuchu i zacząłem go pocierać, a Alicia westchnęła. Jedynie moja bluzka była między nami, ale to mi nie przeszkadzało. Moje palce dotarły do jej pępka i zacząłem go łaskotać, a ona zachichotała. Uśmiechnąłem się dumny.
- Chichot mnie podnieca.
- Harry… - przerwała i spróbowała ponownie - Proszę, przestań. Chcę wrócić do domu.
- Tu jest fajnie i przytulnie. - mruknąłem do jej ucha - Fajny materac, jest ciemno i jest świeczka. Jest perfekcyjnie. - przygryzłem płatek jej ucha, a ona zdziwiona pisnęła. Jej zapach był upojny; pachniała jak wanilia i róże, ale było to łagodne i pachniało niebiańsko. 
- Nie. - wymamrotała słabo i dlońmi naparła na moją nagą klatę. Zadrżałem, gdy metal na jej palcach dotknął mojej skóry, ale nie miałem zamiaru odpuścić, a ona to wiedziała - Zostaw mnie, Harreh. - burknęła. Usłyszałem, jak zaciska zęby i zachichotałem - Jakie jest magiczne słowo, kochanie?
- Proszę. - wysyczała, a ja niechętnie się od niej odsunąłem. Spojrzała na mnie, po czym jej oczy zjechały na moją klatę. Wsunąłem dłonie w kieszenie spodni - Podoba ci się widok? - spytałem z uśmiechem, a ona skrzyżowała ramiona.
- Chcę do domu.
- Zdefiniuj określenie dom. - powiedziałem - Dom, to bycie tu ze mną, gdzie zaczniemy pierwszą lekcję, czy Ni…
- Londyn. - przerwała mi - Chcę wrócić do Londynu. Nie chcę zostać w tym strasznym burdelu z tobą; chcę po prostu wrócić do domu. 
Patrzyła w dół, a ze swoimi skrzyżowanymi ramionami naprawdę mogła być wzięta za uparte, małe dziecko. Nie miałem zamiaru się z nią sprzeczać, więc po prostu poszedłem po jej ubrania. 
- Tu są twoje rzeczy. - powiedziałem, a Alicia na mnie spojrzała. Spojrzała na swoją bluzkę i pokręciła głową, zaciskając usta.
- Chcę mieć na sobie twoją bluzkę. - z moich ust wydobył się cichy śmiech, ale powstrzymałem go. 
- Naprawdę? - spytałem zdziwiony, ale podobała mi się moja bluzka na niej.
- Po prostu podaj mi moje rzeczy. - powiedziała i wyciągnęła dłonie.
- Nie-e. - pokręciłem głową.
- Dlaczego? - spytała wkurzona, a ja się uśmiechnąłem.
- Twoje palce są złamane, Alicia. - skarciłem ją niczym małe dziecko - Nie chcemy, byś je straciła.
Spojrzała na mnie, po czym na swoją prawą rękę, gdzie wszystkie z jej pięciu palców były w metalu, by chronić kości. Po chwili przeniosła wzrok na mnie.
- Lepiej, byś miał zamknięte oczy. - ostrzegła mnie surowo. Zaśmiałem się i zmniejszyłem odległość między nami.
- Nie martw się, tak będzie.
Bardzo ciężko starałem się, by nie spojrzeć na Alicię i naprawdę się udało. Obiecywałem, że będę szanował jej strefę prywatną i miałem zamiaru tego dotrzymać. Kiedy schodziliśmy po schodach nadal nie było prądu, więc Alicia ścisnęła moją dłoń, to było miłe uczucie. Zeszliśmy na dół i zobaczyliśmy światło wydobywające się z latarki na blacie. Kiedy tam podeszliśmy, nikogo nie było. 
- Gdzie on poszedł? - spytała Alicia, po czym podeszła na palcach i zajrzała za ladę - Nie ma go tu.
- Naprawdę myślisz, że by się tam chował, Alicia? - spytałem rozbawiony, a ona wzruszyła ramionami.
- To Nowy Jork, tu nigdy nie wiadomo.
Zaśmiałem się i położyłem 100 dolarów na stole, po czym wyszliśmy na ciemną ulicę Manhattanu. Alicia i ja od jednocześnie spojrzeliśmy w niebo.
- Czy powinno być aż tak ciemno? - spytałem. Niebo było ciemne i szare, zbliżała się burza. Wyglądało to fajnie, póki kropla deszczu nie wpadła mi do oka. Pochyliłem głowę, a moje oko zaczęło drgać. Super, to musiało stać się przy niej.
- Wygląda jak Gotham City. - powiedziała Alicia, rozglądając się po ulicach. Zrobiłem to samo i stwierdziłem, że ma rację. Nikogo nie było na ulicach, a była 10 rano. Dziwne. To naprawdę wyglądało jak scena z Batmana; zawierucha, opustoszałe ulice i papierowa torba powiewająca na wietrze. Szybko musieliśmy przedostać się na lotnisko, ponieważ ubrania Alici nadal były wilgotne i mogła się przeziębić, a mój telefon od wczorajszego wieczoru bez przerwy wibrował, chłopcy wydzwaniali. 
- Powinniśmy iść. - powiedziałem na tyle głośno, by usłyszała mnie przez potężny wiatr. Mocniej ścisnąłem dłoń Alici i razem ruszyliśmy. Była taka mała i krucha, wiatr mógł zwiać ja w każdej chwili. Drogi również były puste; nie mogłem nawet złapać taksówki. Mój telefon bez przerwy wibrował w mojej kieszeni i robiło się to denerwujące, ale nie miałem zamiaru odebrać. Dzięki Bogu Alicia nie była w stanie usłyszeć wibracji przez wiatr.
- Jak dostaniemy się na lotnisko? - krzyknęła Alicia. Spojrzałem na nią i wzruszyłem ramionami 
- Nie mam pojęcia! - jej ramiona opadły, a ja poczułem się źle - Coś znajdziemy! - wrzasnąłem, zapewniłem ją. Spojrzała na mnie swoimi turkusowymi oczami i lekko się uśmiechnęła. Przejechałem wzrokiem po ulicach i wtedy zauważyłem czarnego, lśniącego vana. Z przodu byl srebrny symbol samochodu. Zmarszczyłem brwi, mając nadzieję, że mi się to przewidziało, ale Alicia też go wskazała. Cholera, znałem go. To był van, którym poruszaliśmy się z chłopakami. Przełknąłem ślinę, gdy van zatrzymał się przed nami. Szyba zjechała w dół, a nasz kierowca się uśmiechnął, ale Paul siedzący obok niego powiedział jedynie kilka słów.
- Wy dwoje, wsiadajcie.
Nieszkodliwe słowa, jednak Paul sprawił, że zabrzmiały niebezpiecznie.
_______
Wreszcie! Na początku chciałabym was OGROMNIE przeprosić za to, że musieliście tak długo czekać! Jednak wszystko tak nagle na mnie spadło, wycinanie migdałków, po którym czułam się naprawdę źle, nadrabianie materiału do szkoły, w której przez nieobecność mało co rozumiem i jeszcze przeprowadzka, pakowanie wszystkiego. Naprawdę ciężko jest mi znaleźć czas na cokolwiek, a jednak obiecałam Tarze, że nikt inny nie będzie tłumaczył sex101, bo ona ufa jedynie mi. Dlatego mam nadzieję, że jednak będziecie wyrozumiali :)
Kocham was, Dems 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz