Rozdział 2


KONTO NA TWITTERZE: @Sex101PL 
____
~Alicia~
Wpatrywałam się w niego przerażona, co on tu robił? Harry przejechał wzrokiem po moim ciele i uśmiechnął się, podobało mu się to, co widział. Oparłam się o kredens i starałam się oddychać.
- Co ty tu robisz? - spytałam zdenerwowana. To było moje pierwsze spotkanie z Harrym Stylesem i nie szło za dobrze, zachowywał się, jakby znał mnie przez ten cały czas.
- Po prostu chciałem z tobą porozmawiać. - powiedział Harry i ruszył w moim kierunku, oblizując usta. Stał przede mną i musiałam spojrzeć w górę, był taki wysoki - Nawet na tak małą osóbkę… - zaczął, pochylając twarz do mnie - jesteś seksowna.
Przyłożył usta do moich, dłonie kładąc na moich biodrach, przez co lekko zachwiałam się na moich wysokich obcasach. Moje nozdrza wypełnił zapach Harry’ego i coś jeszcze… coś słodkiego, bardzo upojnego. Harry wywierał nacisk na mój kark, ustami nadal dotykając moich, a ja znalazłam miękkość i ciepło, smak szampana mieszał się z jego smakiem.
Jedna z jego dłoni wędrowała po moich plecach, przyprawiając mnie o dreszcz i słodki szok, gdy gorąc jego dotyku palił moją gołą skórę. Czułam siłę jego dłoni pomieszaną z delikatnością, gdy objęła mój kark i odchyliła moją głowę do tyłu. Jego wargi praktycznie pochłaniały moje, wydałam z siebie cichy dźwięk, osłupiała ze zdumienia przez dotyk jego ust. Trzymałam głowę do góry, prosząc o więcej. Czułam oszałamiający nacisk, gdy rozchylił moje wargi swoimi. Sięgnął dalej, językiem odnajdując drażliwe miejsca, co wywołało u mnie śmiech.
Próbowałam się odsunąć, ale było mi tak dobrze. Jego usta były powolne i odkrywcze, pocałunki twarde na początku, po czym coraz spokojniejsze, nadające własne tempo. Rozkosz wzrastała, wywołując u mnie coraz większe emocje, wywołując pożądanie. Nie zdawałam sobie sprawy, że się cofam, aż poczułam krawędź komody za sobą. Harry podniósł mnie i posadził na komodzie z zadziwiającą łatwością, a jego usta ponownie odnalazły moje, tym razem pocałunki były dłuższe i głębsze, podczas gdy ja starałam się złapać jego język. Chciałam położyć się i dać mu całkowity dostęp; mógł robić to, na co tylko miał ochotę. Coś sprawiło, że jakiekolwiek granice zniknęły. Czułam się podekscytowana, pijana i uwielbiałam to, jak Harry traci ze mną kontrolę. Oddech Harry’ego był nierówny, jego dłonie mocno trzymały moje ciało. Dysząc, wsunęłam dłonie w jego włosy, tak miękkie, gęste i kręcone; były to niczym warstwy wielkiej ilości jedwabiu w moich dłoniach. Moje nadgarstki zostały złapane w jego silne dłonie, usta delikatnie przejechały po opuszkach moich palców. Harry otworzył oczy, a mój oddech przyspieszył, gdy się odezwał. Jego głos był taki zaćmiony, ochrypły i głęboki, że przysięgam, że był to głos diabła. 
- W tym momencie marzę o tym, by być twoim chłopakiem. - Harry brzmiał smutno, a jego dłonie powędrowały do mojego karku, po czym zaczęły go masować, łagodząc skurcze.
- Ja… - nie byłam w stanie mówić, jego zielone oczy były takie przenikliwe, czułam się przez niego zastraszona - Mogę się ruszyć? - spytałam.
- Jasne, szefie. - powiedział Harry z uśmiechem i łatwo opuścił mnie na podłogę, przytrzymując mnie, bym złapała równowagę. Moje serce gwałtownie biło.
- Nigdy wcześniej nie robiłam czegoś podobnego… powinnam zemdleć czy…
- Naprawdę wolałbym, gdybyś tego nie robiła. - powiedział Harry.
Naprawdę nie chcę, by ktokolwiek się o tym dowiedział. Chciałabym sama o tym nie wiedzieć. Chciałabym móc to cofnąć. - na moje słowa z ust Harry’ego wydobył się cichy odgłos uciechy.
- Dobrze. - powiedział, przyciągając mnie bliżej. Jego ciało było takie kojące, że nie mogłam się zmusić do odepchnięcia go - Nikomu nie stała się żadna krzywda. - zapewnił mnie Harry.
- Nie powiesz nikomu? - spytałam. Brzmiało to tak, jakbym to ja przyszła do pokoju i pocałowała Harry’ego, a nie odwrotnie. 
- Oczywiście, że nie. Gdyby któryś z twoich braci się dowiedział, skopałby mi dupę.- pokiwałam głową wiedząc, że ma wielką rację. Moi bracia zostawiliby go całego w siniakach, albo zapewnili wycieczkę do izby pogotowia. 
Nawet przez warstwę materiału marynarki Harry’ego byłam w stanie wyczuć jego wyraźnie zarysowaną klatkę piersiową, była tak mocno wyczuwalna.
- Nie żałuję, że ciebie pocałowałem. - odezwał się, patrząc na mnie z góry, z cieniem uśmiechu wymalowanym na twarzy - Ale dla ciebie… jestem kłopotem. 
Obydwoje zamilkliśmy, złączeni w lekkim uścisku, tak jakby z każdą sekundą dookoła nas zawijał się zakazany łańcuch. Ta część mojego mózgu, która jeszcze funkcjonowała mówiła mi, bym odsunęła się od Harry’ego, ale po prostu nie mogłam. Byłam sparaliżowana. Nawet jeśli na dworze było głośno, czułam się, jakbym była z nim w dalekim miejscu. 
- Mam chłopaka. - powiedziałam wreszcie z nadzieją, że wtedy Harry wyjdzie, by poczucie winy mogło mnie już pożreć. 
Harry zamiast tego zaśmiał się, a jedna z jego dłoni uniosła się do mojej twarzy, po czym zaczął badać skórę mojego policzka. Końcówka jego małego palca znalazł czułe miejsce pod moim uchem i z premedytacją zaczął je delikatnie masować, a ja zamknęłam oczy. Nie mogę tego robić, pomyślałam, a on przyciągnął mnie bliżej, drugą ręką przyciskając moje biodra do swoich. Moja głowa wydawała się być ciężka i odchyliłam ją tyłu, gdy Harry wsadził nos w miejsce pod moją szczęką. Zawsze myślałam, że byłam całkiem dobra w stawianiu oporu pokusom. Jednak to był pierwszy raz, kiedy czułam prawdziwą pasję i nie byłam w stanie jej wytrzymać. Harry zsunął ramiączka, które podtrzymywały moją sukienkę, a w żołądku poczułam nieprzyjemny niepokój.
- Powinieneś iść. - wymamrotałam. Harry uśmiechnął się, co poczułam na skórze.
- Wolisz spędzać czas ze swoimi? - dyszałam, gdy usta Harry’go składały pocałunki na moich ramionach - Ponieważ jestem Styles, prawda? 
Nie tylko dlatego, że był Styles’em, był czymś więcej. Harry miał reputację kobieciarza, do tego jeszcze nasze rodziny się nienawidziły, jednak w tym momencie moja nienawiść była przeważona czymś innym. Moje dłonie były na piersi Harry’ego, opuszkami palców poczułam gładkość jego marynarki.
- Armani? - spytałam.
- Nawet Styles się nieraz tak ubiera. - zachichotał.
- Tym bardziej Harry Styles, prawda? - byłam rozbawiona. Harry ułożył ręce po obydwóch stronach mnie, opierając je o komodę.
- Po co jest ten stół w winiarni? - zadał pytanie, zmieniając temat. Cofnęłam się trochę, starając się utrzymać między nami bezpieczną odległość.
- Stolik do degustacji? - spytałam.
- Tak.
- Jest do odkorkowania i przelewania.
- Jak to się robi? - spytał ponownie, w jego głosie słychać było ciekawość. Spojrzałam na niego.
- Trzymasz kieliszek za nóżkę i wkładasz do niego nos, po czym wciągasz zapach.
- To chyba dużo nosów… - odpowiedział Harry. Jego ciepłe usta przejechały po wierzchu mojej dłoni - A po tym jak powąchasz wino, musisz wylać je do wiadra, prawda?
- Wolę połykać, niż wylewać. - odpowiedziałam. Gdy podłapałam, jak dwuznacznie zabrzmiały moje słowa i zaczerwieniłam się, co Harry zauważył na 100%. Szybko na niego spojrzałam, a on uśmiechał się do mnie z góry.
- Dzięki za wskazówki. - wyszeptał, na co opuściłam wzrok.
- Nie ma sprawy. Powinieneś iść, ty pierwszy.
- Okej. 
Ale żadne z nas się nie ruszyło. I wtedy dłoń Harry’ego znalazła moje biodro i zaczęła sunąć w górę, jego palce wygładzały materiał sukienki. Odgłos oddechu Harry’ego był elektryzujący. Jego wzrok zatrzymał się na mojej twarzy, wpatrywał się we mnie z taką czułością i miękkością w oczach, jego usta odnalazły moje. Gorące, jedwabiste i słodkie. Ten pocałunek miał być delikatny, ale czułam w nim coś szorstkiego, a w momencie, w którym się odsunął byłam pobudzona i napięta. Z moich ust wydobył się niezadowolony jęk, nie mogłam się kontrolować.
Złapałam nadgarstek Harry’ego, by się nie przewrócić. Moje kolana trzęsły się i drżały, czułam się niczym bomba gotowa do wybuchu. Harry przysunął usta do mojego ucha, czułam gorąc jego oddechu.
- Słuchaj, moja miła. - wyszeptał Harry, zadyszany - Tylko kilka razy w moim życiu coś było takie dobre, chodzi mi o dziewczyny. W dupie mam konsekwencje. - jego wargi musnęły moje czoło, nos i powieki - Powiedz swojemu chłopakowi, że nie czujesz się dobrze i chodź ze mną. Teraz. Pojedziemy gdzieś i obejrzymy zachód słońca nad zatoką.
Byłam pod wrażeniem, żaden chłopak jeszcze nigdy nie złożył mi takiej oferty, a to był Harry Styles.
- Nie mogę, to szaleństwo. - powiedziałam, a usta Harry’ego złapały moje w delikatnym pocałunku, lekko przygryzł moją dolną wargę.
- Może to szaleństwo tego nie zrobić.
Wydostałam się z jego uścisku i odepchnęłam go, póki jeszcze utrzymywałam między nami jakąś odległość, wracał do mnie rozsądek.
- Przepraszam, mam chłopaka. - powtórzyłam drżącym głosem. I gdyby się dowiedział, umarłabym - Ja… Po prostu idź.
- Nie przepraszaj, przynajmniej nie za to. - powiedział Harry i znowu podszedł bliżej - Jedyne za co powinno być ci przykro to to, że do końca życia będę musiał unikać ślubnych pokoi. 
- Dlaczego? - spytałam zawstydzona - Całowanie mnie było aż tak złe?
- Nie, moja miła, było takie dobre. - wyszeptał z diabelskim uśmiechem. 

1 komentarz: